Przejdź do głównej zawartości

''Niagara'' - wodospad przeniesiony na planszę.

Długi weekend się zaczął, a co za tym idzie ma się więcej czasu, który można przeznaczyć na różne pasje. W moim przypadku, książki, mulina i ... gry planszowe! Co prawda jest to dopiero pierwsza od dłuższego czasu, ale mam nadzieję, że uda mi się namówić kogoś na jeszcze jakąś.

Nie przedłużając przejdę do recenzji ''Niagary'', gry planszowej zaprojektowane przez Thomasa Lieschinga, choć raczej będzie przypominać moją opinię, bo jak pamięcią sięgnę jeszcze nigdy nie recenzowałam gry, więc doświadczenia nie mam, ale zawsze musi nadejść ten pierwszy raz! :P Z chęcią poczytam również wasze rady dotyczące tego typu recenzji.


Może zacznę od wykonania i zawartości. Plansza jest solidna, kolorowa, z wyrzeźbionym korytem rzeki i zagłębieniami (jaskiniami), w których na początku gry znajdują się kryształy, a co najważniejsze po umieszczeniu jej na pudełkach od gry, tworzy się wodospad, efekt naprawdę dobry. Pól na planszy jest mało, bo tylko 10 (z czego 9 wchodzi w skład rzeki, a 1 do popychania reszty), w postaci przeźroczystych, okrągłych płytek, znajdujących się w korycie rzeki. Oczywiście muszą być i pionki! W tej grze będą nimi malutkie kajaki w pięciu kolorach. W pudełko znajdziemy także znacznik pogody w postaci chmurki i koło ratunkowe, którego zadaniem jest zaznaczanie osoby, która zaczynała turę. Nie zapominajmy także o kryształkach, które rzeczywiście swoim wyglądem je przypominają, jest ich 40  (po 5 w każdym kolorze). Nie ma tu kostki, ale są za to karty wioseł, jest ich 35 (dla każdego gracza po 7), w postaci prostokątnych kartoników. Znajdziecie tutaj również instrukcje.

Oto i wodospad!
Kolejna ważna sprawa to zasady. Moim zdaniem nie są dość skomplikowane (choć dopiero dzisiaj zdałam sobie sprawę, że przez całe życie grałam nie tak jak trzeba :P). Celem gry jest zebranie kryształków albo 7 dowolnych, 5 różnych lub 4 w jednym kolorze. Liczba graczy to od 3 do 5, choć w 2 też da się grać. W trakcie ruchu trzeba użyć jednej z 7 kart wioseł, które po ruchu układamy na planszy, po pozbyciu się wszystkich, zabieramy je do ręki (ich wartości to: 1, 2, 3, 4, 5 i 6, oznaczają o ile pól może poruszyć się kajak oraz ''chmurka'', którą można zmieniać pogodę). Zebrać kryształek można na początku lub na końcu swojego ruch (koszt 2 punkty wioseł), ale trzeba stać na polu, które ma dostęp do jaskini. Jeśli jednak nie chce Ci się płynąć po swój kryształ możesz ukraść go przeciwnikowi, jednak musisz poruszać się w górę rzeki i na końcu ruchu stanąć na tym samym polu co przeciwnik. Czynnikiem urozmaicającym grę  jest to, że rzeka również się porusza (wartość jej ruchu to suma współczynnika pogody i najmniejszej wartości wioseł użytej w danej turze (''chmurka'' się nie wlicza), a co za tym idzie zależy to od graczy). Jej ruch to posunięcie tylu płytek jaka jest jego wartość. Jeśli Twój statek stoi na polu, które spadło, tracisz go. Prawda, że nie skomplikowane?

W moim mniemaniu gra jest naprawdę ciekawa, zwłaszcza na wieczory z rodziną i przyjaciółmi (co nie znaczy, że nie można grać w nią w dzień :P), na których może zapewnić wiele rozrywki. Występuje w niej pewien stopień losowości, ale niewielki, jeśli zapamiętasz jakie karty wioseł zostały już użyte możesz postarać się przewidzieć jaki będzie ruch przeciwnika. Właśnie to jest ważne w tej grze, przewidzenie jak zareagują inni gracze, bo od tego zależy ruch rzeki. Myślę, że dużym plusem jest to, że pola na planszy się ruszają i to, że wodospad naprawdę przypomina wodospad. 

A Wy mieliście okazję grać w tę grę? Co o niej sądzicie?

Komentarze

Warto zajrzeć!

''Szkarłatna Dżuma'', czyli książka nie z tego stulecia

Na wstępie chciałabym wyjaśnić dlaczego tytuł jest taki, a nie inny. Mianowicie w moim egzemplarzu jest napisane, że to poprawiona wersja wydania z 1927 roku, aczkolwiek przeszukując sieć znalazłam również, że ona jest jeszcze starsza, a także informacje, że jest to opowiadanie, ale potraktuje to jak książę. Pierwszy raz sięgnęłam po tą książkę, jeśli się nie mylę, w podstawówce, na początku. Ciągnęła mnie do niej okładka, zwłaszcza ta osoba na pierwszym planie, pomyślałam, że to fajna przygodówka. Nawet nie wiecie jak się pomyliłam. Może gdybym zdała sobie sprawę co jest na dalszych planach odłożyłabym ją na potem. Pamiętam tylko, że emocje po przeczytaniu we mnie buzowały, zwłaszcza strach. Postanowiłam przeczytać ją jeszcze raz, aby się ''na świeżo'' z Wami podzielić moją opinią. Tytuł: ''Szkarłatna Dżuma'' Autor: Jack London Liczba stron: 76 Kategoria: fantastyka Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza SAWA Książka jest opowieśc

"Dwór cierni i róż" Sarah J. Maas

W końcu przyszedł czas na recenzję kolejnej pozycji z mojej listy 18 książek na zeszły rok. Tym razem padło na retelling znanej historii o Pięknej i Bestii w wykonaniu, ostatnio dość popularnej, Sarah J. Maas. Jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką i przyznam, że udało jej się oczarować i mnie, co prawda nie aż tak bardzo jak bym chciała (już od dawna nie natrafiłam na żadną perełkę), ale po kolei...

Skam - serial, który podbija serca ludzi [sezony 1-3]

Lubię czytać książki, lubię oglądać filmy, a czasem seriale, ale żaden mnie specjalnie nie wciągnął. Jednak, gdy zaczęłam Skam nie mogłam się oderwać od ekranu, naprawdę.