Przejdź do głównej zawartości

Czas na podsumowanie!

Witajcie! Najedzeni świątecznymi potrawami? Wypoczęci? Zapraszam, więc na podsumowanie roku 2017!
Jednak za nim do tego dojdę, chciałabym podsumować, troszkę mniejszy okres, chodzi mi o ten tydzień (ściślej, od poniedziałku do soboty). Miał wtedy miejsce Christmas Book Marathon, organizowany przez dwie blogerki (Kitty Ailla i Suomi). Na ten okres zaplanowałam do przeczytania cztery książki, koniec końców udało mi się przeczytać tylko jedną (i to tę najkrótszą) + trochę z dwóch innych. Nie jest to rewelacyjny wynik, ale jak już pewnie zauważyliście ostatnio coraz rzadziej sięgam po lekturę, a to wydarzenie mnie trochę do tego zmotywowało. Jeśli chcecie wiedzieć po jakie książki chciałam sięgnąć w tym czasie kliknijcie tutaj.

Jedynym wyzwaniem książkowym, jakie podjęłam w tym roku było przeczytanie 52 książek (nie licząc maratonu). Nie udało mi się go skończyć (49), no cóż niestety raczej nie czytam podręczników szkolnych od deski do deski. :D 

Chciałabym też wspomnieć o książkach (seriach), które najbardziej zapadły mi w pamięć (pozytywnie) w tym roku.


"Mroczne umysły" to seria młodzieżowo-fantastyczna, która naprawdę bardzo mi się spodobała. Nie chciałam kończyć tej przygody, na szczęście już wkrótce (w przyszłym roku), ma wyjść film na podstawie tej książki (serii?), na pewno będę chciała go zobaczyć!


Lubię sięgać po książki Ewy Nowak. Nie są one skomplikowane, czyta się je lekko i przyjemnie. "Bransoletka" bardzo mi się spodobała, chyba właśnie ze względu na związek z teatrem (książka ta opowiada o dziewczynie, która wybrała się na obóz teatralny, choć wcale nie chciała). Jest to również książka młodzieżowa.


Kolejnym odkryciem 2017 roku jest seria o pewnym Wiedźminie, co prawda jestem dopiero na 6 tomie, ale już bardzo mi się podoba. Jeśli lubicie fantastykę i jeszcze nie sięgnęliście po tę serię, to nie zwlekajcie!


Ostatnią pozycją, która również mi się spodobała, jest "Co do grosza". Raczej nie czytam książek w tym klimacie, więc pewnie miało to wpływ na moją opinię, ale i tak miło ją wspominam.

Rok temu, w podsumowaniu zeszłego roku, pisałam o tym, że zamierzam coś zorganizować (konkurs bądź Book Tour). Pomysł ten nie wypalił w tym roku, ale przecież mamy rok kolejny! 


Jeśli dłużej jesteście w tym miejscu, to pewnie wiecie, że lubię tworzyć z mulinki, w tym roku udało mi się stworzyć 9 większych bransoletek i breloczków. Przerzuciłam się też ostatnio na origami modułowe. (Działania te są wynikiem tego, że jak coś oglądam to muszę robić coś z rękami, bo mam poczucie zmarnowanego czasu, dlatego łączę różne czynności, z tego względu często coś jem przy oglądaniu.  Taka ciekawostka)


W tym roku po raz pierwszy opuściłam granice kraju (tak na poważnie, a nie jedną nogą w górach. ;)) Miałam okazję przebywać trochę w Wielkiej Brytani, a także w Niemczech. 

W 2017 roku chyba po raz pierwszy skończyłam jakiś serial! Mowa tu o Skam, który bardzo polecam, głównie młodzieży. 

Ostatnio odkryłam naprawdę dobre anime (o którym może kiedyś napiszę więcej), co pewnie miało wpływ na maraton świąteczny. 

U mnie, w tym roku, nie zawitała żadna książka pod choinką, ale znalazł się tam Dominion, czyli prawdopodobnie moja ulubiona gra planszowa, którą naprawdę polecam! No cóż, teraz będę musiała zaktualizować zakładki na blogu, bo się pewnie wiele pozmieniało (dobrze, że przynajmniej dwie aktualizuję na bieżąco :D).

Ciężko mi powiedzieć ile wyświetleń/ komentarzy itp. przybyło, w tym roku, bo niestety nie zapisałam sobie danych z zeszłego roku, ale nie popełnię tego błędu po raz drugi, więc podzielę się statystykami, z mniej więcej półtora roku istnienia Melonika.

Łączna liczba wyświetleń: 3 729
Obserwatorzy: 9
Komentarze: 197
Liczba postów: 75 (z tym), a tylko w 2017 roku 51 (również z tym)

I w tym momencie chciałabym podziękować wszystkim, którzy znaleźli się przypadkiem lub celowo w tym miejscu, wszystkim, którzy posiedzieli dłużej niż chwilę i skomentowali. Chyba nic tak nie motywuje, jak świadomość, że ktoś docenia to co robimy. I nawet jeśli powinnam prowadzić bloga głównie dla siebie, a nie dla innych, to i tak bardzo motywujący jest fakt, że ktoś czyta to co piszę.

Na koniec chciałabym życzyć Wam udanego roku 2018, takiego jaki sobie wymarzyliście!

Komentarze

  1. Gratuluję wyników :)
    Muszę w końcu zabrać się za Wiedźmina!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedźmin <3
    Nieważne czy 49 czy 52, najważniejsze to czytać :) Cieszę się, że wzięłaś też udział w maratonie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę się w końcu zabrać za tom 6, bo miałam małą przerwę w wyniku kolejki w bibliotece. :P

      Usuń
  3. Uwieeelbiam "Mroczne umysły" - aż żałuję że już czytałam tą serię bo z przyjemnością bym ją zapomniała i przeczytała ponownie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, też bym po nią sięgnęła jeszcze raz z czystką w głowie! :P

      Usuń

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz dziękuję!
Staram się odwiedzać wszystkich moich czytelników!

Warto zajrzeć!

"Chłopak z sąsiedztwa" Kasie West

Kiedy skończyłam czytać "Chłopaka na zastępstwo" Kasie West, zaszufladkowałam sobie tę aktorkę, jako taką, która pisze książki bardzo wesołe i przyjemne. Wiedziałam też, że skuszę się na inne jej pozycje. Po ponad roku padło na "Chłopaka z sąsiedztwa". Czy podtrzymał on moje zdanie o tej autorce? A może diametralnie je zmienił?

"Jesienna miłość" Nicholas Sparks

Już ponad roku temu, jeśli nie więcej, obejrzałam film, który bardzo mnie poruszył - "Szkołę uczuć". Jakiś czas później dowiedziałam się, że film ten był na podstawie książki, więc pewnie nikogo nie zdziwi fakt, że postanowiłam tę książkę przeczytać. Przy okazji chciałam też przeczytać jakąś książkę Nicholasa Sparksa, a tak się złożyło, że to właśnie on napisał "Jesienną miłość", z której później powstała "Szkoła uczuć". Przed przeczytaniem spotkałam się z opiniami, że pierwowzór nie dorównuje wersji filmowej, jednak sama postanowiłam sprawdzić jak to właściwie jest. A więc jak było?

"Koralina" Neil Gaiman

Dawno, dawno temu, mała Kasia lubiła oglądać wszystko co animowane, no prawie, bała się Papirusa . Dziwnym przypadkiem trafiła w telewizji na Koralinę , która wcale nie była Karoliną . Prawdopodobnie nie zdawała sobie sprawy, że jest to bajka na podstawie książki, a tym bardziej, że nie wszystko co przypomina bajkę dla najmłodszych, jest przeznaczone dla najmłodszych. Sama nie pamięta czy odważyła się dokończyć seans czy też nie, ale lata później postanowiła zapoznać się z pierwowzorem tej dość nietypowej animacji.