Przejdź do głównej zawartości

"Księżyc w nowiu" i "Zaćmienie" Stephenie Meyer

Już jakiś czas temu przeczytałam "Zmierzch" Stephenie Meyer. Z racji tego, że nie była to aż tak beznadziejna lektura jak niektórzy uważają i czytało się ją całkiem przyjemnie, postanowiłam sięgnąć po kontynuację tego bestselleru.  

Tytuł: Księżyc w nowiu/ Zaćmienie
Cykl: Zmierzch
Tom: 2/3
Autor: Stephenie Meyer
Liczba stron: 480/560
Kategoria: młodzieżowe
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie

Na początku chciałabym wspomnieć co nieco o wydaniach "Księżyca w nowiu" i "Zaćmienia", które wpadły w moje ręce. Obie z tych książek są przedstawicielami dwóch różnych wydań tej znanej serii. Oba prezentują się dobrze, podoba mi się w nich zwłaszcza ten minimalizm, ale zdecydowanym minusem książki wydanej w białym kolorze jest to, że krawędzie kartek są czerwone. I owszem efekt jest fajny, bo w końcu to saga o wampirach, ale kontrast między bielą a czerwienią jest spory i trochę to przeszkadza w czytaniu.


Nie będę się specjalnie rozwodzić nad fabułą, bo pewnie wciąż są osoby, które nie czytały o przygodach Belli. W drugiej części pewna ważna dla głównej bohaterki postać znika (totalnie mi się to nie spodobało i to nie dlatego, że mało było o tej postaci, ale dlatego, że moim zdaniem było to takie trochę naciągane i bez sensu) i autorka poświęca więcej czasu Jacobowi, którego czytelnik miał okazję poznać już  w pierwszej części. Przyznam, że ciężko określić na czym skupia się tom trzeci, niby w tle są jakieś morderstwa, ale mam wrażenie, że ważniejsza jednak jest rywalizacja pewnych dwóch postaci o względy Belli. Moim zdaniem, pod względem fabularnym, oba tomy nie dorównały pierwszemu, ale trzeci wypada lepiej niż drugi.

Plusem każdego z tych dwóch tomów (i w pierwszym też to można było zauważyć) jest to, że pod koniec każdego z nich dzieje się coś kulminacyjnego, co prawda zakończenie "Zaćmienia" było mniej spektakularne, ale jednak w porównaniu do reszty książki, na ostatnich stronach działo się więcej.

Z kolei uważam, że minusem tych powieści jest to, że zawierają za dużo takich typowych codziennych sytuacji i Belli, jej rozmyśleń i użalania się nad sobą, a za mało akcji. Myślę, że niektóre momenty można by po prostu wyciąć, a książki wciąż zawierałaby istotne rzeczy i przy okazji nie byłyby takie grube, bo przyznajcie sami, że trochę stron to one mają.

Co do stylu autorki to myślę, że nie przeszkadza mi on, choć przyznam, że kreacja Belli czasem mnie irytowała, bo niby dziewczyna wie czego chce, ale ma jednak głupie pomysły, które niby mają pomóc jej osiągnąć cel, ale jednak wcale nie pomagają, a wręcz przeciwnie - przeszkadzają. Dodam jeszcze, że niektóre dialogi czasami wydawały się sztuczne, ale jeśli przymknie się na to oko, to może się okazać, że "Księżyc w nowiu" i "Zaćmienie" to całkiem przyjemne młodzieżowe romanse.

Jeśli podobał Ci się "Zmierzch" i wciąż nie znudził Ci się świat w nim przedstawiony, to możesz sięgnąć po kolejne tomy. Nie oszukujmy się, ta saga nie jest literaturą najwyższych lotów, ale jeśli Twoje oczekiwania nie będą duże, to i kolejne tomy powinny przypaść Ci do gustu.

 Książki biorą udział w wyzwaniu Olimpiada Czytelnicza.

Komentarze

  1. Mi się bardzo podobają czarne okładki ;> z tą biała wersja nie miałam nigdy do czynienia ale chętnie bym ją dokładniej obejrzała :o a co do mojej opinii o zmierzchu to wiesz co myślę bo już Ci pisałam w komentarzu :d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też podobają się te okładki (i czarne, i białe), głównie przez ten minimalizm, ale te obrazy, w sumie lepiej prezentują się na czarnym tle. ;)

      Usuń
  2. Dawno temu czytałam całą tę serię i pamiętam, że wtedy mi się podobała. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele osób czytało ją wiele lat temu, ja troszkę się spóźniłam, ale nie była taka zła, choć pewnie jakbym była młodsza, zrobiłaby na mnie większe wrażenie. ;)

      Usuń
  3. Kurde, wchodzę, a tu znow Zmierzch xD
    Wkurzasz mnie, bo właśnie wyniosłam tę serię do piwnicy i zachciało mi się ją przeczytać xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za tą serią chociaż nigdy nie czytałam .Prawdopodobnie to przez kiepską adaptację filmową.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmów jeszcze nie widziałam, ale spotkałam się już z opinią, że są lepsze od książek, ciekawe co ja będę o nich sądzić. :D

      Usuń
    2. Dla mnie filmy są tak złe, że aż przezabawne. :D W ogóle na drugiej części byłam z koleżankami w kinie. Podczas seansu, akurat w chwili, w której Jacob ściągał koszulkę, zakrztusiłam się popcornem. Nie chciałam kaszleć, więc wydawałam z siebie specyficzne dźwięki, przypominające płacz. Po chwili na sali pełno było szeptów pokroju: "Ojej, ktoś płacze". <3

      Usuń
    3. Hah, to są plusy oglądania filmów w kinie. :P

      Usuń
  5. Ponieważ to był mój pierwszy romans w życiu to mam do tej serii pewną słabość, zwłaszcza do tomu pierwszego. Niemniej... za dobre książki raczej ich nie uważam. Chociaż na pewno szybko i łatwo wchodzą. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to zdecydowanie prawda, że szybko i łatwo wchodzą, głównie pewnie dlatego i ze względu na to, że staram się wszystko kończyć, wciąż kontynuuję tę serię. ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz dziękuję!
Staram się odwiedzać wszystkich moich czytelników!

Warto zajrzeć!

O dziewczynie, która miała Pecha

- "Szamanka od umarlaków" Martyna Raduchowska Jakie są minusy czytania nowości? Ano takie, że jeśli jest to jakiś tom serii, to potem trzeba czekać na kolejny. Na szczęście wydanie "Szamanki od umarlaków", które dziś opisuję, jest drugim wydaniem, także tom drugi jest już od dawna dostępny! 

Jak wyglądało życie konia w XIX wieku?

- "Black Beauty" Anna Sewell Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o książce, którą czytałam w języku niepolskim - angielskim. Książka ta nie jest długa, a w dodatku przystosowana do czytania w języku angielskim dla początkujących. Dlaczego czytam w innym języku? Myślę, że oglądając filmy czy czytając książki w obcym języku, bardziej się do niego przystosowujemy, możemy się sprawdzić czy rozumiemy i też w pewien sposób lepiej go przyswajamy, a także zwiększamy nasz zasób słów.  Widzicie same plusy! :D

Walka, walka i jeszcze raz walka, czyli „Rozkaz zagłady” Jamesa Dashnera

Dziś opowiem co nieco o książce, która jest prequelem, połowicznym, a zarazem czwartym tomem (według okładki) serii „Więzień Labiryntu”. Choć główną część serii czytało wielu (czy tylko ja myślałam, że to trylogia?), myślę, że nie wszyscy sięgnęli po inne książki dotyczące tego uniwersum. I może to i dobrze?