Przejdź do głównej zawartości

"Przed świtem" Stephenie Meyer

Choć przeczytanie całej sagi "Zmierzch" zajęło mi parę miesięcy (oczywiście dodatki wciąż jeszcze przede mną i póki co nie czuję potrzeby po nie sięgać, więc pewnie przez pewien czas jeszcze tak zostanie), to wreszcie mogę powiedzieć: tak, znam losy Belli i Edwarda i nie, nie uważam, że jest to najgorsza seria jaką przeczytałam w swoim życiu (nie żebym potrafiła wybrać tę najgorszą, ale "Zmierzch" się niczym negatywnie nie wyróżnia). Mogę również powiedzieć, że jest to całkiem przyjemna lektura, której głównym targetem są nastolatki rozpoczynające dopiero swoją przygodę z paranormalnym światem i to im pewnie polecałabym tę sagę, a co jeszcze mogę powiedzieć o samym "Przed świtem"?



Tytuł: Przed świtem
Cykl: Zmierzch
Tom: 4
Autor: Stephenie Meyer
Liczba stron: 720
Kategoria: młodzieżowe
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie

W ostatnim tomie, jak to zwykle bywa, wszystko się kumuluje, Bella szykuje się do ważnego dla niej dnia, pojawią się też Volturi, którzy już od jakiegoś czasu depczą Cullenom po piętach i tu pojawia się też pewne zaskoczenie, bo po raz pierwszy Bella ustąpi Jacobowi i to on będzie narratorem przez parę rozdziałów.

Po za tym, że książkę tę czyta się całkiem przyjemnie nie widzę większych plusów, akcja całkiem wartka jest? Jest, aczkolwiek większych zaskoczeń nie doświadczycie, mnie udało się przewidzieć jedną taką rzecz, która raczej miała czytelnika zaskoczyć, ale niestety się nie udało. Bohaterowie są wykreowani i całkiem dobrze nakreśleni? Są, ponadto autorka wreszcie zdecydowała się lepiej przedstawić świat wampirów, dzięki czemu czytelnik mógł poznać nowe postacie, które mają nowe i przyznam, że ciekawe dary. 

A, właśnie, warto jeszcze dodać, że zauważam pewną zmianę na plus w stylu pani Meyer w porównaniu do pierwszych części. Ale zdecydowanie mogę zarzucić tej książce jej rozmiar. Jest to naprawdę spora cegiełka, którą się nawet niewygodnie czyta (i tak swoją drogą jest to pierwsza książka, którą recenzuję i która przekroczyła magiczny próg 700 stron), myślę, że można by tę część po prostu skrócić, zwłaszcza, że naprawdę spodziewałam się super mocnego zakończenia. Jeśli czytaliście mojej poprzednie recenzje książek z tej sagi, to wiecie, że do gustu przypadały mi zwłaszcza zakończenia, bo w porównaniu do całości wreszcie się coś działo (choć nie znaczy to, że przez całą książkę nic się nie działo, po prostu na ostatnich stronach działo się najwięcej). Tutaj niestety nic takiego nie znalazłam, z jednej strony jest to dość mało spotykany zabieg, bo autorzy młodzieżowych serii zazwyczaj prowadzą do takiego zakończenia, które czytelnicy zapamiętają na dłużej, zakończenia, które będzie zawierało całe to napięcie kumulowane przez wszystkie tomy, ale właśnie chciałabym czegoś co pozwoliłoby mi zapamiętać tę część na dłużej, czegoś co by zszokowało i pozwoliło poczuć więź emocjonalną z bohaterami. Tego tutaj zabrakło.

Podsumowując myślę, że można stworzyć trzy wykresy o książkach Stephenie Meyer, jeden byłby rosnący, jeden malejący, a jeden stały. Co rosnące? Oczywiście styl, ja raczej nie zauważam takich rzeczy, ale w przypadku tej części zauważyłam różnicę w stylu autorki, więc jak widać dorobek też ma znaczenie. Malejący byłby ten opisujący zakończenia, naprawdę zabrakło mi mocniejszego akcentu pod koniec. A stały? A no ogólny poziom książek określiłabym jako podobny, bo one nie wyróżniają się jakoś specjalnie na swoim tle, to jest po prostu całkiem dobrze napisana saga, która nie znajdzie specjalnego miejsca w moim sercu (niestety zabrałam się za nią za późno, aby czuć sentyment), ale również nie zgadzam się z opinią, że książki te są beznadziejne.

Książka bierze udział w wyzwaniach Olimpiada Czytelnicza i ABC czytania 2018.

Wybaczcie mi tę małe opóźnienie w związku z podsumowaniem października, ostatnio jestem bardzo zabiegana i nie mogę zabrać się do pisania, ale wiedzcie, że o tym nie zapomniałam. Być może połączę to podsumowanie z listopadowym, ale jeszcze nie wiem, zobaczę jak to wyjdzie z czasem. Trzymajcie się! :)

Komentarze

  1. Dla mnie zakończenie ostatniego tomu jest po prostu głupie. XD W sumie nic się w nim nie dzieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, spodziewałam się czegoś mocniejszego. :/

      Usuń
  2. Muszę przyznać, że mimo że bardzo lubię powieści tego typu i wampiry to nigdy nie zdecydowałam się przeczytać tej sagi i raczej już tego nie zrobię. Jednak gdy film leci w telewizji zawszę chętnie na niego popatrzę :)
    Zainfekowana książka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego unikasz tej sagi, skoro wpasowuje się w Twoje klimaty? :D A co do filmów, to mam podobnie do Ciebie i to nie tylko w tym przypadku, po prostu lubię pooglądać sobie ekranizacje książek, ale zazwyczaj kończy się to na pierwszych reklamach. ;)

      Usuń
  3. Pamiętam tę modę sprzed kilku lat na cała sagę "Zmierzch" :) Książkę całkiem przyjemnie się czytało, ale filmy to dla mnie tragedia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to ciekawe, bo raczej słyszę opinie, że filmy lepsze, sama jednak nigdy nie obejrzałam ich w całości, więc się nie wypowiem. :P

      Usuń
  4. Czytałam ten cykl dawno temu i pamiętam, że wtedy nawet mi się spodobał. Całkiem miło go wspominam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja uważam, że te książki nie są złe, ona nie ma złego stylu, ale... Ale sama akcja... :D Zresztą akurat mam teraz na blogu taką jakby mini recenzję :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej się nie skuszę na przeczytanie :/
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Strasznie ją męczyłam :) Dla mnie mógłby powstać jedynie pierwszy tom i nic poza tym - tak samo jak w przypadku filmów. Podobała mi się tylko część I, reszta naciągana ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie było w porządku, ale rzeczywiście osoby, które za sobą mają tylko pierwszą część nie tracą za wiele. ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz dziękuję!
Staram się odwiedzać wszystkich moich czytelników!

Warto zajrzeć!

"Zmierzch" Stephenie Meyer

Wielu ludzi czytało powieść, o której będzie dzisiaj mowa (o czym może świadczyć to, jak bardzo  sfatygowany egzemplarz znalazłam w bibliotece :P). Są ludzie, którzy uważają ją za coś naprawdę bardzo słabego, są też ludzie, którzy miło ją wspominają przez sentyment, bo czytali ją bardzo dawno temu, na początku ich czytelniczej przygody. Są też ludzie, którzy nigdy jej nie czytali. Ja do niedawna należałam do tej ostatniej grupy, postanowiłam jednak to zmienić i sprawdzić na własnej skórze czy to rzeczywiście taka słaba lektura, czy też może coś wspaniałego.

Podsumowanie maja

Jak to zwykle po maju bywa, na blogach pojawia się masa postów podsumowujących ten miesiąc. Ci, którzy śledzą mego bloga od dłuższego czasu, wiedzą, że nigdy nie praktykowałam comiesięcznych podsumowań. Jednak postanowiłam to zmienić, ale u mnie, posty tego typu, nie będą dotyczyły głównie książek, ale innych ciekawych rzeczy, które poznałam w tym miesiącu i  którymi chciałabym się z Wami podzielić. A jeśliby jednak kogoś interesowało jaki jest mój czytelniczy wynik to odpowiedź brzmi (bodajże) trzy książki.

"Chłopak z sąsiedztwa" Kasie West

Kiedy skończyłam czytać "Chłopaka na zastępstwo" Kasie West, zaszufladkowałam sobie tę aktorkę, jako taką, która pisze książki bardzo wesołe i przyjemne. Wiedziałam też, że skuszę się na inne jej pozycje. Po ponad roku padło na "Chłopaka z sąsiedztwa". Czy podtrzymał on moje zdanie o tej autorce? A może diametralnie je zmienił?