Przejdź do głównej zawartości

Podsumowanie listopada i grudnia

Znowu pustki, regularność to chyba nie jest moja mocna strona, ale mam nadzieję, że nie jest to dla Was aż tak uciążliwe. Wolę pisać o czymś, co rzeczywiście chcę przekazać dalej, aby nie marnować Waszego i mojego czasu. Przyznam, że ostatnio zaczęło mi trochę brakować stukania w klawiaturę, dlatego szykuję parę postów już niebawem. Nie obiecuję, że na pewno się pojawią (nie szukając daleko, od roku zbieram się, aby napisać coś o czytnikach, ale jakoś nie mam czasu by przysiąść), ale myślę, że prawdopodobieństwo tego zdarzenia jest dość spore. Dzisiaj jeszcze nie podsumowanie całoroczne, a takie zwyczajne, krótki przegląd tego co zaabsorbowało mnie ostatnimi czasy. 

1. Szachy

Przykładowe ćwiczenie z Lichess

W poprzednim podsumowaniu wspominałam o mojej małej obsesji serialowej - "Gambicie Królowej". Nigdy specjalnie nie przepadałam za grą w szachy, ale pod koniec listopada, obsesja na punkcie produkcji Netflixa przerodziła się w ogromną chęć grania w tę grę. Nie pamiętam, kiedy nauczyłam się jak poruszają się konkretne figury, ale mogę zapewnić, że od dawna nie była to dla mnie obca wiedza. Jednak teraz uświadomiłam sobie, że to nie wystarczy, aby móc powiedzieć, że umie się grać w szachy. Dotychczas grałam bez żadnego planu i niby wiedziałam co to jest mat, ale doprowadzić do wygranej niespecjalnie potrafiłam. Myślę, że przez ostatni czas zaliczyłam spory progres, a choć wciąż do mistrza naprawdę wiele mi brakuje, to jednak widzę ogromną zmianę w swojej grze. Jest to naprawdę satysfakcjonujące uczucie, a choć ta obsesja powoli wygasa, to jednak fajnie, że jednak coś zostanie mi po tym serialu. Jeśli ktoś szuka dobrej platformy do grywania w szachy, to od siebie polecam Lichess. Dzięki niej nie tylko z łatwością znajdziecie przeciwnika, ale myślę, że jest też ciekawym narzędziem do nauki, bo znajdziecie tam również ćwiczenia czy inne rzeczy tego typu. 

2. BoardGameArena

Przykładowa rozgrywka w 6. bierze!, grę, w którą znacznie lepiej gra się w większym gronie, które znacznie łatwiej zebrać w sieci

Za powolne wygasanie obsesji szachowej obwiniam Boardgamearena. Tutaj warto cofnąć się trochę w historii mojego życia. Od małego byłam ogromną fanką gier planszowych, a już teraz moja kolekcja jest dość spora (ciekawych odsyłam na Instagrama ;)) i choć wiedziałam, że część z nich ma swoje wirtualne odpowiedniki, to jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy, że może istnieć jedna stronka, na której znajdę multum gier! I jakoś tak w listopadzie na nią trafiłam i przepadłam. Nie dość, że teraz, kiedy spotykanie się jest utrudnione, mogę z łatwością znaleźć innych maniaków gier, to jeszcze ogromna biblioteka tylko zachęca, aby testować. Aby lepiej zobrazować Wam moją zachłanność, to zdradzę, że w ciągu pierwszego miesiąca od założenia konta rozegrałam 500 partii. Teraz już trochę przystopowałam, ale wciąż jest to stały element wirtualnych spotkań ze znajomymi. Myślę, że jest to naprawdę dobra alternatywa zwykłych spotkań z grami planszowymi, żałuję tylko, że nie poznałam jej na początku tego roku, z pewnością czas płynąłby milej. 

3. Spotify

Właśnie te podcasty mogę polecić z czystym sumieniem! ;)

Tak, tak, wiem, że jestem zacofana, bo pewnie wszyscy znają już Spotify. Ale może właśnie nie i przeczyta to jedna duszyczka, która jeszcze nie zdaje sobie sprawy ile ta aplikacja może sprawiać radości. To nie jest tak, że ja nie wiedziałam, że takie coś istnieje, absolutnie nie, od roku, a nawet dłużej regularnie słucham na niej podcastów. Ale jakoś nie po drodze było mi z muzyką. Całe życie sądziłam, że nie lubię słuchać muzyki, a tu proszę, jednak lubię! Ale po kolei. Nigdy nie pociągało mnie bieganie czy chodzenie ze słuchawkami, w których gra muzyka. Wolałam wtedy słuchać właśnie podcastu czy audiobooka. Ostatnio jednak odkryłam potencjał aplikacji Spotify na Windowsa. Mogę sobie pisać na bloga i jednocześnie słuchać (tak właśnie słucham, playlisty przygotowywanej przez Spotify specjalnie dla mnie w każdy poniedziałek, toż to super sprawa jest!), mogę sobie grać w gry planszowe i jednocześnie słuchać. Mogę robić multum rzeczy na raz i jednocześnie słuchać. I niby na telefonie też można, ale jakoś tak wolę używać jednego urządzenia. No i na telefonie nie da się podejrzeć czego słuchają znajomi. Myślę, że teraz i ja należę do playlistowych-świrów, nie sądziłam, że tworzenie playlist to tak czadowe zajęcie. Wybranie ciekawego opisu, tytułu, zdjęcia i oczywiście melodii. Ile ja na tym czasu spędziłam i zupełnie nie żałuję. Za to strasznie żałuję i w tym przypadku, że nie przekonałam się do tego wcześniej, bo tak w pełni zaczęłam używać Spotify na krótko przed słynnym rocznym podsumowaniem, choć już teraz dało mi ono sporo satysfakcji (czy wspominałam już, że uwielbiam wszelkiego rodzaju statystyki?). Już nie mogę doczekać się kolejnego!

4. theycantalkcomics

Ostatniego odkrycia, które planuje dzisiaj opisać, dokonałam dzięki pewnej kartce świąteczne, którą możecie zobaczyć powyżej. Uwielbiam takie króciutkie komiksy. Uwielbiam koty. Uwielbiam humor w tym stylu. Czy można się było spodziewać innego zakończenia niż wyszukania autora w Internecie? Oczywiście, że nie! I właśnie w ten sposób odkryłam na Instagramie profil they can talk, który gorąco polecam!

A Wy jakich odkryć dokonaliście w ostatnich dwóch miesiącach? :)

Komentarze

  1. U mnie też szachy :D Wreszcie ktoś mnie nauczył w to grać (nie wiedziałam, jak się rusza skoczkiem).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele można 2020 zarzucić, ale miały też miejsce dobre rzeczy, ile osób sięgnęło po szachy! :D

      Usuń
  2. Kocham Spotify na komputerze, ale na telefonie doprowadza mnie do szewskiej pasji ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie jeszcze do szewskiej pasji nie doprowadza, znacznie lepiej pilnuje mi się odcinków podcastów na telefonie, brakuje mi zakładki z ostatnimi na komputerze, ale to może jeszcze jej nie odkryłam, a na telefonie od razu widzę co i jak i dodaję do listy, ale pod innymi względami komputerowa wersja bije mobilną na głowę. :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz dziękuję!
Staram się odwiedzać wszystkich moich czytelników!

Warto zajrzeć!

"Miłość w czasach zarazy" Gabriel García Márquez

Pod koniec roku szkolnego musiałam zrobić projekt na język hiszpański. Tematy były przeróżne, ale jako fanka książek nie mogłam przejść obojętnie obok tematu na esej związanego z literaturą hiszpańskojęzyczną. I właśnie w ten sposób zdałam sobie sprawę, że nie przeczytałam żadnej lektury, która wpisywałaby się w ten temat. ŻADNEJ! W książkach siedzę już od jakiegoś czasu, ale okazuje się, że niestety są to głównie angielskojęzyczne pozycje. Jednak poszerzanie książkowych horyzontów to już temat na inny post. W każdym razie miałam niewiele czasu, a trzeba było wybrać jakieś ciekawe i przede wszystkim najlepiej jakieś dość znane pozycje. I tak właśnie "Miłość w czasach zarazy" trafiła w moje ręce. :)

Czwarte urodziny Literkowego Melonika!

Ten rok minął naprawdę szybko. Prawdę mówiąc piszę tego posta zaledwie dzień przed tą pamiętną datą, bo czas tak szybko zleciał, że nawet nie miałam okazji wyczekiwać tego dnia. Pewnie znów mogłabym napisać, że nie wierzę, że wytrwałam tutaj już cztery lata ze względną regularnością. Kiedy zakładałam Melonika byłam tylko smarkulą, która szukała swojego miejsca w tym świecie (nawiasem mówiąc wciąż szukam). Czytałam dużo, więc chciałam się z tym o kimś dzielić. Chciałam też pisać o tym co mi w głowie siedzi, zainspirowana blogami-pamiętnikami. Jeśli mnie śledzicie, to pewnie wiecie, że na to drugie nie decyduję się za często. Chyba wciąż mam problem z wyrażaniem swojej opinii publicznie. Z książkami jednak jest inaczej. W końcu nikt nie ma nic do powiedzenia w temacie mojego odbioru książki. Nie będę ukrywać, że moje recenzje były i będą subiektywne, bo żadnym krytykiem nie jestem.  Przez cztery lata dużo się nauczyłam w kwestii publikowania w Internecie. Nie tylko od tej technicznej...

Podsumowanie maja

Jak to zwykle po maju bywa, na blogach pojawia się masa postów podsumowujących ten miesiąc. Ci, którzy śledzą mego bloga od dłuższego czasu, wiedzą, że nigdy nie praktykowałam comiesięcznych podsumowań. Jednak postanowiłam to zmienić, ale u mnie, posty tego typu, nie będą dotyczyły głównie książek, ale innych ciekawych rzeczy, które poznałam w tym miesiącu i  którymi chciałabym się z Wami podzielić. A jeśliby jednak kogoś interesowało jaki jest mój czytelniczy wynik to odpowiedź brzmi (bodajże) trzy książki.