Przejdź do głównej zawartości

"Quo vadis" Henryk Sienkiewicz

Kiedyś przeczytałam "W pustyni i w puszczy", jakże ja się przy tym wymęczyłam, potem przyszła pora na "Krzyżaków", którzy byli całkiem, całkiem, a ostatnio skusiłam się na kolejną powieść Sienkiewicza - "Quo vadis". Dwie pierwsze były moim obowiązkiem szkolnym, ale po ostatnią sięgnęłam dobrowolnie. Ba! Nawet znałam najważniejsze momenty, bo omawialiśmy film pokrótce na lekcji języka polskiego, jednak widząc naprawdę wiele pozytywnych opinii w blogsferze na temat tej książki postanowiłam, że kiedyś ją przeczytam. Więc pobrałam ebooka z Wolnych Lektur (zupełnie legalnie i za darmo!) i czekał on na mnie, a w końcu się nawet doczekał.

Tytuł: Quo vadis
Autor: Henryk Sienkiewicz
Liczba stron: -
Kategoria: historyczne
Wydawnictwo: Fundacja Nowoczesna Polska

"Quo vadis" to historia młodego patrycjusza Wincjusza, który zakochał się Ligii, córce wodza jednego z barbarzyńskich plemion, niewolnicy należącej do szanowanej rzymskiej rodziny. Wszystko ma miejsce za czasów cesarza Nerona.

Wbrew pozorom książka ta nie jest oparta tylko na wątku miłosnym, a on sam nie jest taki typowy jakby się mogło wydawać. Skutkiem nieprzemyślanej decyzji młodego kochanka, który myśli, że będąc rzymianinem o znacznej pozycji wszystko mu się należy, dziewczyna zaczyna mu umykać i ukrywać się w Rzymie. Pamiętajmy, że to nie są czasy, w których kobiety mają istotną wartość, więc same słowa Ligii nic nie znaczą. Ponadto istotna jest wiara ukochanej Wincjusza, jest ona bowiem chrześcijanką, a w czasach, w których rozgrywa się akcja chrześcijanie byli prześladowani, co jest także dość istotnym wątkiem w książce mającym wielki wpływ na finał. 

W Rzymie nie za dobrze myślano o wierzących w Chrystusa, sam Wincjusz należał to tych, którzy obarczali ich winą za całe zło, ale z czasem stosunek głównego bohatera do nich zaczął się zmieniać. I myślę, że zostało to genialnie poprowadzone, bo sam coraz bardziej przekonywał się do religii chrześcijańskiej, jednak wciąż była to chybotliwa wiara oparta na słabym fundamencie, co w pewnych momentach jest aż nader widoczne. Sam wątek miłosny również został ciekawie poprowadzony i zdecydowanie pasuje do realiów tamtych czasów. Uczucia Ligii względem głównego bohatera zaczynają się zmieniać, a sam Wincjusz zaczyna widzieć różnice między pożądaniem, a głębszym uczuciem. Co jest na swój sposób urocze i aż chce się kibicować tej parze, aby wszystko dobrze się skoczyło.

Mamy też okazję poznać wuja głównego bohatera, Petroniusza, który zajmuje znaczną pozycję na dworze Nerona. Dzięki czemu możemy przyglądać się intrygującym potyczkom między najbliższymi doradcami cesarza, które niejeden raz mają naprawdę istotne znacznie, bo sam Neron jest człowiekiem dość osobliwym, skupionym na swoim rozwoju muzycznym i ceniącym go najbardziej na świecie. Człowiekiem, który nie do końca był zdrowy psychicznie, a od którego tak wiele zależało, bo wystarczyło jedno słowo, aby ktoś przeżył albo zginął.

Zdecydowanym plusem tej powieści jest to, że bohaterowie są naprawdę dobrze rozbudowani, pełnowymiarowi, z krwi i kości. Nie tylko pierwszoplanowi, ale także ci bardziej poboczni. Pojawia się między innymi też Chilon Chilonides, postać, która pewnie u każdego wywoła sporo sprzecznych emocji, a która jest jedną z tych poboczniejszych postaci, choć niewątpliwie znaczących dla fabuły. Jej również Sienkiewicz poświęcił wystarczająco dużo miejsca, aby można obserwować jak ewoluuje. 

Z początku wszystko dzieje się powoli, co może trochę przynudzać, jednak z czasem akcja nabiera tempa i przyśpiesza pod koniec, gdzie dzieją się złe rzeczy, które pewnie niejednego mogą zaskoczyć (ja sama niestety akurat te rzeczy już wiedziałam z lekcji polskiego). Krótko mówiąc trup ściele się gęsto.

Oczywiście sięgając po tę książkę nie można zapomnieć, że pełna jest ona różnych zwrotów, których już się teraz nie używa, a sam język do najprostszych nie należy. Opisy różnych rzymskich budowli czy wystrojów domów, czy innych rzeczy też tu oczywiście znajdziecie (jednak nie aż tak nudne i rozbudowane jak w "Pustyni i w puszczy" ;)). Ma ona też całkiem sporo wspólnego z prawdziwą starożytnością, zwłaszcza z niektórymi osobami z tamtych czasów, czego można dowiedzieć się z przypisów. Jednak nie ma się czego obawiać, bo jeśli już wciągniecie się w tę historię, a jest to naprawdę dobrze rozbudowana i ciekawa historia, to wszystkie te rzeczy nie powinny Wam przeszkadzać.

"Quo vadis" nie jest łatwą lekturą, ale myślę, że wartą przeczytania. Sięgnijcie kiedyś po tę książkę, jak będziecie mieli dużo wolnego czasu, nie będziecie się nigdzie śpieszyć, nie będziecie mieli żadnego deadline'a. A zobaczycie, że klasyka nie gryzie i też potrafi być naprawdę dobrze rozpisana, bo nikt nie może powiedzieć, że "Quo vadis" to z jednym wątkiem, z płaskimi bohaterami czy nieciekawą historią, bo nie jest to prawdą.

 Książka bierze udział w wyzwaniach: Czytamy klasykę i Olimpiada Czytelnicza

Komentarze

  1. O, ja też nie przepadam za "W pustyni i w puszczy", a "Quo Vadis" mi się podobało. Do czasu aż nie obejrzałam tego koszmarnego filmu Kawalerowicza, który na zawsze zepsuł mi książkę i postaci. Za takie filmy powinna być jakaś kara ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie akurat ten film zdołał przekonać do przeczytania książki. Może w ten sposób chociaż wynagrodził winy, które wyrządził Tobie. :D

      Usuń
  2. Zraziłam się do Sienkiewicza po wspomnianych "W pustyni i w puszczy" oraz "Krzyżakach". Chcę kiedyś sięgnąć po "Quo Vadis" czy po Trylogię, ale raczej nie stanie się to w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak życzenie udanej lektury przy kolejnej książce Sienkiewicza. :)

      Usuń
  3. Mi też "Quo Vadis" się podobało, zdecydowanie wartościowa książka. Natomiast przy "W pustyni i w puszczy" wymęczyły mnie opisy przyrody, a przez "Krzyżaków" nie udało mi się przebrnąć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to te opisy przyrody były najgorsze! :D
      A z Krzyżakami to już nie bardzo pamiętam jak było, ale przebrnęłam i chyba potem się coś nawet rozkręciło... ;)

      Usuń
  4. Quo vadis było jedną z zaledwie kilku lektur przez które nie udało mi się przebrnąć, ba poddałam się po kilku pierwszych stronach. Obecnie nie mam najmniejszych ochoty na zrobienie do niej drugiego podejścia, ale nie mówię że nigdy się to nie zdarzy, po prostu chyba potrzebuje teraz nieco łatwiejszych w odbiorze pozycji. 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, u mnie też było parę takich lektur, przez które nie przebrnęłam. Być może rzeczywiście liczy się tu nastawienie, bo jak już wspominałam Quo vadis nie czytałam do szkoły, ale skusiłam się na nie po wielu pozytywnych opiniach innych bloggerów. :P

      Usuń

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz dziękuję!
Staram się odwiedzać wszystkich moich czytelników!

Warto zajrzeć!

Zakończenie w wykonaniu Chłopców

Dawno nie było już tutaj recenzji (ostatnia w styczniu, co tu się dzieje?), ale wiecie, aby ją napisać wypadałoby zaznajomić się z przedmiotem, który będzie się opisywać. A ja ostatnimi czasy jakoś książek mniej czytam (choć tą o której dziś będę opisywać, przeczytałam jakiś czas temu, wiecie takie małe opóźnienie ). Także jak pewnie z tytułu posta wywnioskowaliście dziś będzie co nieco o czwartej części serii „Chłopcy”, proponuję zapoznać się również z recenzjami poprzednich tomów, które znajdziecie w zakładce: Recenzje. Tytuł: Chłopcy 4. Największa z przygód Autor: Jakub Ćwiek Liczba stron: 400 Kategoria: fantastyka Wydawnictwo: Sine Qua Non W tej części Dzwoneczek musi się zmierzyć z Piotrusiem i odzyskać Chłopców, ale jest problem – Cień, ważny sojusznik Pana, który misternie układa swoje plany, ale wróżka też ma pewną (potężną) znajomość… W Obozie Piotrusia jak zwykle trwa zabawa, tym bardziej że odbito Tańczące Bliźniaki, tymczasem Dzwoneczek zbiera powoli swoich ...

„Mroczne umysły nigdy nie gasną po zmierzchu”

Witajcie, przychodzę do Was dzisiaj z recenzją „Mrocznych Umysłów” serii książek dość mało znanej, choć wartej przeczytania, którą pochłonęłam w dość szybkim czasie i momentami (w sumie trochę częściej) nie mogłam się oderwać. Oczywiście i tutaj zastosowano metodę kończenia rozdziału (książki) w najlepszym momencie. Jak w telewizji! Postanowiłam, że nie będę się bawić w pisanie trzech małych opisów, ale za to zbiorę wszystko w jeden porządny – recenzje.

"Nowoświaty" - antologia z okazji roku Lema

Nie było mnie tutaj jakiś czas, ale dzisiaj nie o tym, bo przychodzę do Was z recenzją "Nowoświatów".  Z pewnością już wiecie, że w tym roku obchodzimy setną rocznicę urodzin Stanisława Lema i właśnie z tej okazji Wydawnictwo SQN oddało głos obiecującym autorom, a my, czytelnicy, dostaliśmy ten zbiór ośmiu opowiadań inspirowanych Lemem. Na wstępie chciałabym jeszcze dodać, że z tym znanym polskim autorem nie miałam za wiele styczności, dlatego dzisiaj nie będę analizować powiązań między opowiadaniami, a jego twórczością. Chcę też zwrócić uwagę, że sci-fi nie jest gatunkiem mojego pierwszego wyboru, więc nawet jeśli wykorzystane w tych krótkich formach pomysły są oklepane, to dla mnie wciąż pozostają świeże.    Tytuł: Nowoświaty Autor: wielu autorów Liczba stron: 206 Kategoria: fantastyka Wydawnictwo: SQN Choć wszystkie opowiadania mówią o różnych wydarzeniach, to mają pewne punkty wspólne. Wiadomo, w jakiś sposób nawiązują do twórczości Stanisława Lema, ale również porusz...