Przejdź do głównej zawartości

Z wizytą u Królowej, czyli o Londynie i Oxfordzie

Dzisiejszy post będzie głównie o moich przemyśleniach związanych z wyjazdem do Anglii (Oxford i Londyn). Być może wyciągniecie z niego parę rad lub innych ważnych informacji, które przydadzą Wam się jak i Wy postanowicie pojechać do tych miejsc.

Na początku chcę zaznaczyć, że była to moja pierwsza podróż za granicę (nie licząc momentów, kiedy przekraczałam granicę w górach stopą :p). Ponadto był to mój pierwszy lot samolotem. Muszę przyznać, że trochę się go obawiałam, ale nie było tak źle. Do wszystkich, którzy boją się używania transportu lotniczego - jest to jeden z bezpieczniejszych środków transportu! Serio, czasem warto spróbować, bo można zaoszczędzić wiele czasu (mniej więcej podróż w moim przypadku była 2 razy krótsza!). Nie pokochałam lotów samolotem, ale nie mam nic przeciwko nim.

Jak już poruszyłam temat transportu to chcę Was poinformować, że warto korzystać z transportu miejskiego (np. bilet całodobowy). Warto dowiedzieć się o przywilejach związanych z biletem miejskim, bowiem można znaleźć atrakcje, których koszt jest niższy jeśli posiada się takowy papierek! Ponadto autobusów jest tak dużo, że zazwyczaj nie trzeba na nie długo czekać, metro kursuje często, a przystanków jest naprawdę wiele, ale trzeba być dobrze poinformowanym, aby wysiąść w odpowiednim miejscu!








Jeśli chodzi o atrakcje w Londynie to pewnie każdy zna te najpopularniejsze, więc nie będę ich wypisywać. Podzielę się za to takimi, które są mniej popularne. Wiedzieliście, że w Londynie jest kolejka linowa nad Tamizą (która głownie jest środkiem transportu, ale też atrakcją widokową)? Innym miejscem, z którego możecie obejrzeć panoramę Londynu jest 10 piętro brytyjskiego muzeum narodowego międzynarodowej sztuki nowoczesnej (wejście na taras widokowy na dzień dzisiejszy jest zupełnie darmowe!). Jeśli lubicie duże budowle powinna Was zainteresować Tama na Tamizie, a jeśli umiecie dobrze angielski i chcecie się pośmiać koniecznie przyjdźcie na Speakers' Corner w Hyde Parku.

Dużo czasu spędziłam również w Oxfordzie (właściwie to tam nocowałam) i myślę, że warto zobaczyć to miasto, bo jest bardzo stare i dobrze zachowane, a ponadto można w nim zobaczyć Wielką Salę z Hogwartu! Rzeczą, która chyba najbardziej przypadła mi do gustu (oprócz jedzenia, bo o nim za chwilę) był punting czyli pływanie łódką, którą się odpycha za pomocą specjalnego, długiego drąga. Trzeba spróbować!



Musicie wiedzieć, że nie specjalnie przepadam za warzywami, a w Anglii surówek się nie je. Ciężko mi dogodzić w kwestii jedzenia, ale muszę przyznać, że posiłki były naprawdę dobre! Miałam okazję spróbować m.in. fish and chips czy Scone (polecam)!

Teraz przyszedł czas na moje wyobrażenia, a rzeczywistość, czyli o tym co mnie zaskoczyło. Nie sądziłam, że Anglicy są tak bardzo otwarci, naprawdę. W szkole uczymy się zwrotów typu good morning czy goodbye, a tam wszyscy porozumiewają się skrótami tych wersji, co prawda nie obracałam się w towarzystwie typowo formalnym, ale jednak było to dla mnie zaskoczeniem. 

Podsumowując warto pojechać/polecieć do Anglii. Swoją drogą podróżowanie nie jest takie złe, ale wciąż zniechęca mnie do zwiedzania świata duży minus - trzeba się pakować i martwić czy o czymś się nie zapomniało!

Miałam okazję przejść się po ulicy przed Pałacem Buckingham, bowiem była ona chwilowo zamknięta dla samochodów, może i Wy się załapiecie! ;)

Komentarze

  1. Zazdroszczę ci tego uczucia bycia w Londynie po raz pierwszy *-* Ja byłam 2 razy, za każdym razem z wycieczką szkolną (podróż autokarem, ponad 24 godziny; nie polecam), więc niestety nie miałam zbytniego wyboru w kwestii odwiedzanych atrakcji ;-) Także niestety Speaker's Corner widziałam tylko z okna autobusu :(
    Oxford jest piękny <3 Niesamowicie klimatyczny :D Ale Wielka sala nie zrobiła na mnie dużego wrażenia :")
    Bardziej podobało mi się Cambridge (tam też byłam na puntingu).
    3 razy na Wyspach (z czego 2 w Londynie), a do tej pory fish and chips jadłam tylko w Polsce. I to z mrożonki XD Za to takiej herbaty z mlekiem jak tam nie ma nigdzie indziej :P
    Zazdroszczę mocno ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za to ja nie miałam okazji pić herbaty z mlekiem :P Ale jeszcze całe życie przed nami i pewnie będzie szansa, aby nadrobić te rzeczy. :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz dziękuję!
Staram się odwiedzać wszystkich moich czytelników!

Warto zajrzeć!

"Miłość w czasach zarazy" Gabriel García Márquez

Pod koniec roku szkolnego musiałam zrobić projekt na język hiszpański. Tematy były przeróżne, ale jako fanka książek nie mogłam przejść obojętnie obok tematu na esej związanego z literaturą hiszpańskojęzyczną. I właśnie w ten sposób zdałam sobie sprawę, że nie przeczytałam żadnej lektury, która wpisywałaby się w ten temat. ŻADNEJ! W książkach siedzę już od jakiegoś czasu, ale okazuje się, że niestety są to głównie angielskojęzyczne pozycje. Jednak poszerzanie książkowych horyzontów to już temat na inny post. W każdym razie miałam niewiele czasu, a trzeba było wybrać jakieś ciekawe i przede wszystkim najlepiej jakieś dość znane pozycje. I tak właśnie "Miłość w czasach zarazy" trafiła w moje ręce. :)

Czwarte urodziny Literkowego Melonika!

Ten rok minął naprawdę szybko. Prawdę mówiąc piszę tego posta zaledwie dzień przed tą pamiętną datą, bo czas tak szybko zleciał, że nawet nie miałam okazji wyczekiwać tego dnia. Pewnie znów mogłabym napisać, że nie wierzę, że wytrwałam tutaj już cztery lata ze względną regularnością. Kiedy zakładałam Melonika byłam tylko smarkulą, która szukała swojego miejsca w tym świecie (nawiasem mówiąc wciąż szukam). Czytałam dużo, więc chciałam się z tym o kimś dzielić. Chciałam też pisać o tym co mi w głowie siedzi, zainspirowana blogami-pamiętnikami. Jeśli mnie śledzicie, to pewnie wiecie, że na to drugie nie decyduję się za często. Chyba wciąż mam problem z wyrażaniem swojej opinii publicznie. Z książkami jednak jest inaczej. W końcu nikt nie ma nic do powiedzenia w temacie mojego odbioru książki. Nie będę ukrywać, że moje recenzje były i będą subiektywne, bo żadnym krytykiem nie jestem.  Przez cztery lata dużo się nauczyłam w kwestii publikowania w Internecie. Nie tylko od tej technicznej...

Podsumowanie maja

Jak to zwykle po maju bywa, na blogach pojawia się masa postów podsumowujących ten miesiąc. Ci, którzy śledzą mego bloga od dłuższego czasu, wiedzą, że nigdy nie praktykowałam comiesięcznych podsumowań. Jednak postanowiłam to zmienić, ale u mnie, posty tego typu, nie będą dotyczyły głównie książek, ale innych ciekawych rzeczy, które poznałam w tym miesiącu i  którymi chciałabym się z Wami podzielić. A jeśliby jednak kogoś interesowało jaki jest mój czytelniczy wynik to odpowiedź brzmi (bodajże) trzy książki.