Przejdź do głównej zawartości

Jakie młodzieżówki pisano kiedyś? - "Jedynaczka" Klára Jarunková

Mamy wakacje, więc wybrałam się do babci, jednak staram się nie brać ze sobą książek papierowych (kolejny znak, że nie jestem prawdziwym książkocholikiem), zwłaszcza, że zawsze można pójść do biblioteki bądź znaleźć coś ciekawego w domu. W ten sposób sięgnęłam po książkę o której dziś chce coś powiedzieć, po książkę starą i mało znaną. Zwykłą młodzieżówkę, ale czy na pewno taką pustą



Tytuł: Jedynaczka
Autor: Klára Jarunková
Liczba stron: 216
Kategoria: młodzieżowe
Wydawnictwo: Wydawnictwo Iskry

"Jedynaczka" opowiada o losach czternastoletniej Olgi zwanej również Olą czy Olusią. Dziewczyna jest narratorką tej historii i dość szczegółowo opowiada o swoich przeżyciach. O rodzinie, o szkole, o znajomych, o sąsiada, a także o pierwszej miłości. 

Zaskoczeniem pewnie nie jest, że pierwszy raz spotkałam się z tą autorką. Jej styl jest w porządku, aczkolwiek zdarzają się niezrozumiałe zwroty (przynajmniej dla mnie), jednak tłumaczyć to może wiek książki, a także to, że raczej nikt nie pisze młodzieżówek, których akcja toczy się w przyszłości. Śmiesznym przykładem lub nie na niezrozumienie autorki jest sytuacja, która przydarzyła mi się podczas czytania książki, mianowicie z czym Wam się kojarzy ślizgawka? Mnie skojarzyła się ze zjeżdżalnią, a autorce chodziło o lodowisko. I ja się potem zastanawiałam czemu czternastolatki chodzą na zjeżdżalnie, ech...
Akcja "Jedynaczka" rozgrywa się trochę lat wstecz i myślę, że ma to całkiem spore znaczenie, bo mentalność ludzi z czasem się zmienia.

Czytając tę książkę, razem z Olą wędrujemy do szkoły, latamy na ślizgawkę, wkurzamy się na rodziców czy przeżywamy pierwszą miłość. I właśnie ta ostatnia czynność zasługuje na większą uwagę, bowiem wątek miłosny w "Jedynaczce" jest bardzo uroczy i rozwija się bardzo powoli (przypominam, akcja nie rozgrywa się w dzisiejszych czasach). Oczywiście Olusia wiele będzie rozmyślać o drugiej połówce jak większość nastolatek. Jednak ten wątek nie jest najważniejszy. Książka, bowiem głównie opowiada o dorastaniu. Pokazuje co dzieje się w głowie nastolatki, która owszem, czasem robi głupie rzeczy, ale uczy się na własnych błędach. 

W  wielu książkach bohaterowie mają takiego przyjaciela od serca. Choć oczywistym jest, że tacy ludzie zdarzają się bardzo rzadko (szczęściarze to ci, którzy takiego mają), a plusem tej historii jest pokazanie jak wygląda większość nastoletnich znajomości. Pokazuje ona prawdę. Pokazuje, że świat wcale nie jest kolorowy i nie ma nic za darmo. Nie wszyscy nas uwielbiają i chcą bezwartościowo pomagać.

Podsumowując książka ta raczej niespecjalnie różni się od innych tego typu i nawet jeśli bym ją poleciła to i tak ciężko byłoby Wam ją znaleźć, ale jeśli macie ją pod ręką lub widzieliście w starych książkach Waszych rodziców lub gdzieś indziej to możecie poświęcić jej trochę uwagi, zwłaszcza jeśli szukacie młodzieżówki.

Komentarze

  1. Hah, a mnie z kolei ślizgawka od razu kojarzy się z lodowiskiem i raczej nie przyszłaby mi do głowy zjeżdżalnia :D
    Ale jednak stare książki mają swój niepowtarzalny urok <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz dziękuję!
Staram się odwiedzać wszystkich moich czytelników!

Warto zajrzeć!

Co ostatnio czytałam? (część 1)

Macie tak czasem, że odkładacie pewne rzeczy na później? A potem na jeszcze później. Aż wreszcie zbierze się naprawdę spora kupka zaległości i nie wiadomo w co ręce włożyć? Ja tak mam z recenzjami niektórych książek, a im dłużej z tym zwlekam tym coraz gorzej pamiętam, co chciałam napisać. Źle to też wpływa na moją chęć czytania, bo jak chcę zacząć kolejną książkę jakiś głosik z tyłu woła, że nie powinnam tego robić, bo wszystkie wątki mi się pomieszają. Jednak nie potrafię sobie odpuścić pewnych pozycji, bo chciałabym, aby znalazły się tutaj, na blogu. Dlatego dzisiaj chciałabym pokrótce napisać o paru książkach, które przeczytałam już jakiś czas temu, a do których prawdziwych recenzji napisania nie mogłam się zmobilizować.

"Zwiadowcy. Ruiny Gorlanu" John Flanagan

"Zwiadowcy" to taki mój drugi czytelniczy grzeszek, zaraz po "Zmierzchu" , czyli seria, którą wszyscy znają, ale nie ja. Z tą różnicą, że saga Stephenie Meyer nie wszystkim się spodobała, a o serii Johna Flanagana nie usłyszałam nic złego. Więc miałam co do niej pewne oczekiwania, a jak wyszło?

Czwarte urodziny Literkowego Melonika!

Ten rok minął naprawdę szybko. Prawdę mówiąc piszę tego posta zaledwie dzień przed tą pamiętną datą, bo czas tak szybko zleciał, że nawet nie miałam okazji wyczekiwać tego dnia. Pewnie znów mogłabym napisać, że nie wierzę, że wytrwałam tutaj już cztery lata ze względną regularnością. Kiedy zakładałam Melonika byłam tylko smarkulą, która szukała swojego miejsca w tym świecie (nawiasem mówiąc wciąż szukam). Czytałam dużo, więc chciałam się z tym o kimś dzielić. Chciałam też pisać o tym co mi w głowie siedzi, zainspirowana blogami-pamiętnikami. Jeśli mnie śledzicie, to pewnie wiecie, że na to drugie nie decyduję się za często. Chyba wciąż mam problem z wyrażaniem swojej opinii publicznie. Z książkami jednak jest inaczej. W końcu nikt nie ma nic do powiedzenia w temacie mojego odbioru książki. Nie będę ukrywać, że moje recenzje były i będą subiektywne, bo żadnym krytykiem nie jestem.  Przez cztery lata dużo się nauczyłam w kwestii publikowania w Internecie. Nie tylko od tej technicznej...