Przejdź do głównej zawartości

Walka, walka i jeszcze raz walka, czyli „Rozkaz zagłady” Jamesa Dashnera

Dziś opowiem co nieco o książce, która jest prequelem, połowicznym, a zarazem czwartym tomem (według okładki) serii „Więzień Labiryntu”. Choć główną część serii czytało wielu (czy tylko ja myślałam, że to trylogia?), myślę, że nie wszyscy sięgnęli po inne książki dotyczące tego uniwersum. I może to i dobrze? 

Tytuł: Rozkaz zagłady
Cykl: Więzień Labiryntu
Tom: 0,5
Autor: James Dashner
Liczba stron: 416
Kategoria: fantastyka
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc

Serię zaczęłam po kolei bądź nie po kolei, zależy to od punktu widzenia. Mianowicie już spory okres temu sięgnęłam po Więźnia, Próby i Lek i było to moje pierwsze spotkanie ze światem stworzonym przez Dashnera. W zwyczaju mam, że lubię kończyć rzeczy zaczęte, dlatego sięgnęłam po tę powieść. 

Nadeszły rozbłyski słoneczne. Wielu ludzi zginęło na miejscu, a inna część utonęła. Część jednak przeżyła. Od tego dziwnego zjawiska wszystko się zmieniło. Świat jest spalony, a pewnie wszyscy możemy się domyślić co się dzieje kiedy panuje chaos? Kiedy nie ma policji? Prawa? W takich czasach żyję Mark i jego kompania i pewnie wszystko mogłoby się ułożyć, gdyby nie pewni ludzie i ich dziwne strzałki.

Muszę przyznać, że książka mi się dłużyła, a wynikało to z walk. Tak, z bijatyk. Wierzcie lub nie, ale było ich w niej naprawdę dużo. I pewnie by mi to niespecjalnie przeszkadzało, gdyby były dość krótkie, ale niestety (albo stety dla miłośników walk) starcia te były całkiem szczegółowe. Patrząc teraz na historię bohaterów, stwierdzam, że nie była specjalnie długa jednak powstała z tego cegiełka.
Miałam też problem z wyobrażeniem sobie miejsc, w których przebywali bohaterowie. Nie wiem czy to moja wina czy autora, ale raczej stawiałabym na to drugie.

Bohaterowie. Szczerze powiedziawszy nie wiele mogę o nich powiedzieć, tak naprawdę poznajemy głównie losy Marka, a także Aleca, choć narrator jest trzecioosobowy, którzy ciągle chcą ratować swoje przyjaciółki. Możemy poznać także wiele innych postaci, bo w końcu z kimś musieli walczyć, ale nie pojawiały się one na długo. Właściwie cała książka opowiada głównie o podróży tych dwojga po świecie spalonym przez rozbłyski słoneczne (historię tę przeplatają sny Marka, a właściwie wspomnienia, które wracają do niego podczas snu). 

„- To było... co innego. Patrzyłem, jak ten gość jest miażdżony żywcem, i przez sekundę czułem się tak, jakbym otwierał prezenty na Gwiazdkę”

Myślę, ze książka nie jest zła, ale do lekkich też nie należy. Mimo wszystko uznaje, że pomysł był ciekawy (bo kto wie czy wkrótce i nas nie zaskoczą rozbłyski słoneczne xD), ale wykonanie niespecjalnie przypadło do mojego gustu (ach te bójki). Nie znajdziecie tu specjalnych zwrotów akcji, choć końcówka wypadła fajnie. 

Cytat pochodzi z książki „Rozkaz zagłady”  Jamesa Dashnera (strona 276)

Komentarze

  1. Ja z Dashnerem po Więźniu niezbyt się lubię, a po twojej recenzji tym bardziej nie chcę sięgać po to :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubiłam "Więźnia labiryntu", ale z resztą trylogii mam raczej średnio przyjemne wspomnienia. Dwie dodatkowe powieści są bardzo przeciętne, jednak "Rozkaz zagłady" w szczególności :/
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na recenzję "Zakazanego życzenia" Jessiki Khoury,
    Patty z bloga pattbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z czego pamiętam, miałam podobnie im dalej w las tym gorzej :/
      A wpadnę, wpadnę ;)

      Usuń
  3. Nie czytałam tej serii (i żadnej innej tego autora xD), ale zdarzyło mi się obejrzeć film (w sensie Więźnia labiryntu), który bardzo mi się spodobał! (Dylan O'Brien, czy to twoja zasługa? xD) Pomysł z labiryntem strasznie przypadł mi do gustu, a całość została dobrze wykonana i jestem ciekawa książki. Może kiedyś przeczytam, ale kto wie... Trochę mnie teraz zraziłaś do Rozkazu zagłady, ale to pewnie, jeśli już, czytałabym na końcu. A może w ogóle, bo nie przepadam za takimi... dodatkami (?) do serii :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że seria ta ma tak jak większość serii, późniejsze tomy są gorsze od poprzednich, ale jeśli masz ochotę to możesz sięgnąć. Ja w sumie też dowiedziałam się o tej historii dzięki filmowi. :D

      Usuń
  4. Kiedyś chciałam przeczytać tę serię, ale któregoś wieczora nie miałam co obejrzeć z chłopakiem i padło na Więźnia, więc już do książek mnie tak nie ciągnie ;D
    Lubię dystopie, ale jakoś tak... nie wiem, ale myślę, że wiesz o co mi chodzi xD
    Pozdrawiam ciepło :)
    Kasia z Recenzje Kasi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja historia też zaczęła się od filmu, ale tak naprawdę całkiem dobrze odwzorowali w nim książkę, więc czytając już nie było zaskoczenia. W tej początkowej trylogii chyba nie było tyle bijatyk, choć muszę przyznać, że nie za dobrze ją pamiętam. ;)
      Również pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz dziękuję!
Staram się odwiedzać wszystkich moich czytelników!

Warto zajrzeć!

"Miłość w czasach zarazy" Gabriel García Márquez

Pod koniec roku szkolnego musiałam zrobić projekt na język hiszpański. Tematy były przeróżne, ale jako fanka książek nie mogłam przejść obojętnie obok tematu na esej związanego z literaturą hiszpańskojęzyczną. I właśnie w ten sposób zdałam sobie sprawę, że nie przeczytałam żadnej lektury, która wpisywałaby się w ten temat. ŻADNEJ! W książkach siedzę już od jakiegoś czasu, ale okazuje się, że niestety są to głównie angielskojęzyczne pozycje. Jednak poszerzanie książkowych horyzontów to już temat na inny post. W każdym razie miałam niewiele czasu, a trzeba było wybrać jakieś ciekawe i przede wszystkim najlepiej jakieś dość znane pozycje. I tak właśnie "Miłość w czasach zarazy" trafiła w moje ręce. :)

Czwarte urodziny Literkowego Melonika!

Ten rok minął naprawdę szybko. Prawdę mówiąc piszę tego posta zaledwie dzień przed tą pamiętną datą, bo czas tak szybko zleciał, że nawet nie miałam okazji wyczekiwać tego dnia. Pewnie znów mogłabym napisać, że nie wierzę, że wytrwałam tutaj już cztery lata ze względną regularnością. Kiedy zakładałam Melonika byłam tylko smarkulą, która szukała swojego miejsca w tym świecie (nawiasem mówiąc wciąż szukam). Czytałam dużo, więc chciałam się z tym o kimś dzielić. Chciałam też pisać o tym co mi w głowie siedzi, zainspirowana blogami-pamiętnikami. Jeśli mnie śledzicie, to pewnie wiecie, że na to drugie nie decyduję się za często. Chyba wciąż mam problem z wyrażaniem swojej opinii publicznie. Z książkami jednak jest inaczej. W końcu nikt nie ma nic do powiedzenia w temacie mojego odbioru książki. Nie będę ukrywać, że moje recenzje były i będą subiektywne, bo żadnym krytykiem nie jestem.  Przez cztery lata dużo się nauczyłam w kwestii publikowania w Internecie. Nie tylko od tej technicznej...

Podsumowanie maja

Jak to zwykle po maju bywa, na blogach pojawia się masa postów podsumowujących ten miesiąc. Ci, którzy śledzą mego bloga od dłuższego czasu, wiedzą, że nigdy nie praktykowałam comiesięcznych podsumowań. Jednak postanowiłam to zmienić, ale u mnie, posty tego typu, nie będą dotyczyły głównie książek, ale innych ciekawych rzeczy, które poznałam w tym miesiącu i  którymi chciałabym się z Wami podzielić. A jeśliby jednak kogoś interesowało jaki jest mój czytelniczy wynik to odpowiedź brzmi (bodajże) trzy książki.