Przejdź do głównej zawartości

Filmowy Melonik #3: anime

Fanem kultury japońskiej jakoś specjalnie nie jestem, ale przyznam, że ciekawi mnie ona. Komiksy jakie czytałam we wczesnym dzieciństwie to głównie te o Kaczorze Donaldzie czy o Myszce Miki. Raczej nigdy nie czytałam nic od prawej do lewej, więc nie miałam większej styczności z mangą. Postanowiłam obejrzeć jednak dwa anime mające więcej niż jeden odcinek, dziś chciałam się z Wami podzielić moimi wrażeniami na ich temat. Uprzedzam, że znawcą sztuki tego typu nie jest i nie zwracam większej uwagi na kreskę, a z tego co się orientuję, dla niektórych to ma znaczenie.

1. Mahō Shōjo Madoka Magica


Madoka jest prawdopodobnie pierwszym anime mającym więcej niż jeden odcinek, które obejrzałam w całości, w moim życiu, jednak pewnie zastanawiacie się dlaczego w ogóle postanowiłam dać szansę tej japońskiej animacji. Spieszę z wyjaśnieniami, przekonał mnie ten post <klik>, w skrócie, autorka nie zna nikogo, komu by się to anime nie podobało, skusił mnie również czas trwania Madoki. Mianowicie składa się ona jedynie z 12 około 24 minutowych odcinków. Z początku podchodziłam do tego anime sceptycznie, sądziłam, że jest średniakiem, ale końcówka była mocna, najpierw jest tam miło i fajnie, a potem mrocznie, koniec końców miło wspominam Madokę. O czym w ogóle jest to anime?  W dużym skrócie o dziewczynach, które walczą z wiedźmami. Z wiedźmami, które żyją w takich dość nietypowych labiryntach, sceny walk również są dość nietypowe, cała ta otoczka związana z wiedźmami jest intrygująca. W trakcie pisania tego posta słucham sobie soundtracku z Madoki, musicie wiedzieć, że ścieżkę dźwiękową ma ona bardzo dobrą, przynajmniej dla mnie. Jakby ktoś chciał posłuchać <klik>.

2. Death Note


Z drugim anime, o którym chciałabym Wam dziś co nieco opowiedzieć, wiążę bardziej emocjonalne wspomnienia. Z tych dwóch Death Note bardziej przypadł mi do gustu, do tego stopnia, że chciałam załatwić sobie mangę. Trochę czasu minęło od momentu, kiedy obejrzałam ostatni odcinek, teraz już nie odczuwam tak wielkich emocji, ale pamiętam, że wciągnęłam się tak bardzo, że chciałam więcej i więcej, i żeby inni też oglądali, abym mogła z nimi o tym pogadać. Mój zapał trochę przygasł parę odcinków przed końcem, pewnie ci co oglądali domyślają się dlaczego, zakończenie też nie zrobiło na mnie jakiegoś większego wrażenia, po prostu końcówka była taka trochę na siłę, ale i tak warto obejrzeć, bo większość jest naprawdę wspaniała. To anime to historia pewnego chłopaka, Lighta Yagami'ego, który pewnego dnia znajduje Notatnik Śmierci, jak się pewnie domyślacie nie jest to zwyczajny notatnik. Jeśli się wpisze do niego imię i nazwisko danej osoby i pomyśli o niej, to ta osoba umrze. Oczywiście nagłe zgony nie zostają niezauważone, do akcji wkracza policja i pewna bardzo tajemnicza postać, zwana L. Light i L to dwie bardzo inteligentne osoby stojące po dwóch stronach barykady, które próbują poznać tożsamość przeciwnika. Ich walkę, która bynajmniej nie jest fizyczna, ogląda się z prawdziwą przyjemnością, naprawdę! 

Oba wyżej opisane anime polubiłam i mogę je Wam z czystym sumieniem polecić! To drugie bardziej przypadło mi do gustu, jednak to pierwsze wcale nie jest złe. Oba nie są długie, bo mają 12 i 37 około 24 minutowych odcinków, może się skusicie?

A może już o nich słyszeliście i mieliście okazję obejrzeć?

Komentarze

  1. Ja nie przepadam za anime i pewnie poleciłabym przyjaciółce, ale rzadko zdarza się coś, czego ona jeszcze nie czytała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, może jednak kiedyś spróbujesz, bo te dwa są naprawdę dobre. :P

      Usuń

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz dziękuję!
Staram się odwiedzać wszystkich moich czytelników!

Warto zajrzeć!

"Księga cmentarna" Neil Gaiman

Pamiętam jak w zeszłe wakacje po raz pierwszy zetknęłam się z "Księgą cmentarną", już wtedy bardzo podobały mi się okładki książek Gaimana i już wtedy planowałam przeczytać je wszystkie, więc i Księga trafiła na moją listę. Pamiętam też, że pomysł mnie całkiem zainteresował, wiecie chłopiec żyjący na cmentarzu i porozumiewający się z duchami brzmi naprawdę fajnie (przynajmniej dla mnie). Ostatnio szukając czegoś na podróż postanowiłam zaopatrzyć się właśnie w historię o małym Niku, czy dorównała ona tej wspaniałej okładce?

18 książek na 2018 rok

Co jakiś czas czytamy bardzo pozytywną recenzję książki, znajomy poleca nam wspaniałą perełkę, znajdujemy interesującą pozycję w bibliotece i ciągle odkładamy sięgnięcie po tę lekturę na później. Po jakimś czasie o niej zapominamy, jednak jeśli jest to naprawdę dobra książka i aż huczy o niej w internecie bądź znajomy naprawdę pokochał pewną pozycję i ciągle o niej mówi, z czasem znów sobie o niej przypomnimy. Stosik rośnie, a ja poznaję coraz to nowsze pozycje, bo ile zajmuje przeczytanie recenzji? 5 minut, może 10? A ile przeczytanie książki? Różnica jest całkiem spora, także chyba nie ma w tym nic dziwnego, że liczba książek, które chcemy przeczytać rośnie, zamiast maleć. I ja od dłuższego czasu odwlekam przeczytanie pewnych książek. Dziś chcę Wam przedstawić 18 książek, które chciałabym przeczytać w tym roku. 

"Gwiezdny pył" Neil Gaiman

"Gwiezdny pył" to już czwarta książka Neila Gaimana, którą miałam przyjemność przeczytać i pierwsza, która gości na mojej niewirtualnej półce (co prawda "Nigdziebądź" też u mnie znajdziecie, jednak nie w tej wspaniałej szacie graficznej), z czego jestem bardzo zadowolona, bo jak już wiele razy wspominałam - te nowe okładki książek Neila Gaimana są cudowne! Ale czy zawartość dorównuje oprawie?