Kiedy znalazłam u dziadka "Wichrowe Wzgórza" i dowiedziałam się, że pozbywa się on książek, postanowiłam znaleźć dla niej miejsce w mojej własnej biblioteczce i przy okazji wreszcie zabrać się za ten klasyk. Spotkanie z Jane Austen było naprawdę udane, więc czemu by nie spróbować i z Emily Brontë? Zwłaszcza, że postanowiłam sobie, że w 2019 roku zabiorę się za klasyki (koniecznie zapoznajcie się z wyzwaniem Kirimy "Czytamy klasykę"), tak więc teraz mogę podzielić się z Wami moimi wrażeniami.
Tytuł: Wichrowe Wzgórza
Autor: Emily Brontë
Liczba stron: 340
Kategoria: klasyka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 340
Kategoria: klasyka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Pewnego dnia do Wichrowych Wzgórz przyjeżdża jegomość, zwany Lockwood, dzierżawca pana Heathcliffa. Wstępując do jego domu, nie umie rozgryźć relacji między domownikami, bo choć sam nie jest człowiekiem towarzyskim, to oni biją go w tym na głowę. Po przyjeździe do swojej posiadłości, Drozdowego Gniazda, choruje przez pewien okres i o od swojej służącej poznaje dramatyczne losy dwóch rodzin żyjących w tych okolicach.
Przed sięgnięciem po książkę zazwyczaj kojarzą nam się z nią pewne rzeczy, a to, że to ostatnio hit, a to, że to wyciskacz łez. Myślałam, że ta książka Emily Brontë to taki radosny romans, wiecie, dwójka młodych ludzi nie może ze sobą być, bo rodzice nie wyrażają zgody czy coś w tym stylu (w końcu nie jest to współczesna książka). Nawet nie wiecie jak bardzo się myliłam. Zupełnie nie spodziewałam się, że "Wichrowe Wzgórza" okażą się dramatem,
a nie romansem, jak to było w przypadku "Dumy i uprzedzenia", co prawda do wszystkich wydarzeń, które miały miejsce w tych posiadłościach, o których wspominałam na początku, przyczyniła się miłość. Ale nie była to miłość urocza, wspaniała czy delikatna. Była to miłość spaczona, pożądliwa i przerażająca.
Dużo się mówi, że Jane Austen, była pierwszą, która poruszyła los kobiet w swoich książkach, ich trudną sytuację w tamtych czasach. Jednak niewiele się mówi o nietypowości dzieła Emily Brontë. "Wichrowe Wzgórza" to książka, która zaskakuje swoją zawartością, postaciami, które potrafią niszczyć innych tak perfidnie, manipulując nimi i w dodatku napisana tak dawno temu, i to jeszcze przez kobietę!
Myślę, że naprawdę w dobry sposób został przedstawiony dramat tych dwóch rodzin, choć z początku podchodziłam do niego sceptycznie. Narratorem jest pan Lockwood, osoba, która tak jak czytelnik, nie ma pojęcia o wydarzeniach w okolicy Wichrowych Wzgórz, w ogóle nie jest z nimi powiązana, dowiaduje się tego wszystkie od swojej służącej Ellen Dean, która wcześniej służyła w tych posiadłościach.
Jest to pewnie jedna z nielicznych książek, w której nie polubiłam aż tylu postaci i myślę, że nie tylko ja. To jest historia trzech pokoleń, którym zło nie było obce. Postacie te były dumne, rządne władzy i zemsty. Po prostu kiedy zamknęłam tę książkę nie mogłam pojąc, że można być tak złym, a jednak z drugiej strony, jestem naprawdę w stanie uwierzyć, że istnieją osoby, które jeśli czegoś nie dostaną, nie pozwolą innym tego mieć. Jeśli szukacie ciepłej i rodzinnej atmosfery, to zdecydowanie nie znajdziecie tego w tej książce. A najlepsze jest to, że wszystko zaczęło się od dobroci, która była przyczyną zazdrości, a wszyscy wiemy jakie to silne uczucie...
Czy polecam? Myślę, że jest to dobra książka, jednak nie jestem do końca przekonana czy ta lektura może sprawić dużo radości. Raczej bliżej jej do dobicia czytelnika, bo choć została napisana tyle lat temu, to uświadamia, że pewne rzeczy się nie zmieniają (przypominam, że to historia trzech pokoleń!) i pewnie wiele takich dramatów rozgrywa się i teraz, za fasadami współczesnych budynków. Nie jest to lektura łatwa, na jeden wieczór, więc jeśli szukacie takiego klasyka, to raczej odsyłam do "Dumy i uprzedzenia". A jednak mimo wszystko myślę, że warto sięgnąć po tę powieść.
Książka bierze udział w wyzwaniach: Czytamy klasykę i Olimpiada Czytelnicza
Książka bierze udział w wyzwaniach: Czytamy klasykę i Olimpiada Czytelnicza
Muszę przyznać, że ja też postrzegałam tą książkę jako zupełnie inną niż jest naprawdę! I szczerze ta recenzja wzbudziła moją ciekawość, więc postaram się również sięgnąć po tę powieść (oczywiście po przeczytaniu wszystkich pozostałych czekających na to książek ;D)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zachęciłam Cię do spotkania z klasyką. ;)
UsuńJa i klasyka to raczej Trzech Muszkieterów czy Sherlock Holmes, do Jane Austen czy Emily Bronte mi daleko :D
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom te klasyczne obyczajówki są naprawdę dobrze zbudowane i głębokie, jednak rozumiem, że nie każdemu mogą się podobać (ale warto dać im szansę!). ;)
UsuńMam w planach tę książkę od dawna! W końcu klasyka! :)
OdpowiedzUsuńW takim razie liczę, że się w końcu zmotywujesz i się nie zawiedziesz, udanej lektury! :P
Usuń