Przejdź do głównej zawartości

"Żółwie aż do końca" John Green

Ostatnio na brak czasu na czytanie nie narzekam, ale za to stosik "do zrecenzowania" rośnie, bo zupełnie nie mogę się do tego zabrać, a niestety chęć zabrania się do pisania jest odwrotnie proporcjonalna do czasu, który upłynął od opublikowania ostatniego posta. Nie pomaga tutaj również słońce za oknem, a właściwie go brak, bo już nie raz złapałam się na tym, że wydawało mi się już, że jest naprawdę późno i nie warto się za nic zabierać, lepiej jeszcze trochę posiedzieć w Internecie, a tu się okazuje, że dzień jeszcze młody. Postanowiłam jednak przerwać tę złą passę i przestać odkładać czas na bloga na przyszły weekend, bo tak można przecież bez końca, i dziś powiedzieć o kolejnej książce Johna Greena, tym razem napisanej bez pomocy innych autorów.


Tytuł: Żółwie aż do końca
Autor: John Green
Liczba stron: 304
Kategoria: młodzieżowe
Wydawnictwo: Bukowy Las

Aza Holmes ma 16 lat i zmaga się pewnymi dręczącymi myślami, które zacieśniają coraz mniejsze koło w jej umyśle. W dodatku pewnego dnia dowiaduje się, że pewien miliarder, a przy okazji ojciec jej kolegi z dzieciństwa, zaginął, a nagroda za jego znalezienie jest równa stu tysiącom dolarów. Jest to bardzo kusząca oferta zwłaszcza, że Aza i jej przyjaciółka, Daisy do najbardziej zamożnych osób nie należą, jednak czy głównej bohaterce potrzeba jeszcze innych problemów?

Myślicie, że to połączenie książki o przyjaźni, a nawet i miłości z wątkiem detektywistycznym? John Green w nowej odsłonie? Nic bardziej mylnego, dlatego uprzedzam, że choć wątek ten się pojawia, nie odgrywa większej roli w całej historii, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że i bez niego książka nie wiele by się zmieniła, a nawet mogłaby się obejść. 

Czyli jest to zwykła książka młodzieżowa o przyjaźni? Tak, jednak spodobała mi się o wiele bardziej, niż ostatnio przeczytany "Will Grayson, Will Grayson", być może dlatego, że znajdziecie tu wątek miłosny heteroseksualny, a nie homoseksualny, a być może dlatego, że znajdziecie tu wiele nawiązań do Gwiezdnych Wojen. Bardzo się cieszę, że sięgnęłam po tę historię po poznaniu tego uniwersum (a żeby nie było, jeszcze niedawno wcale go nie znałam, ale dzięki mojej przyjaciółce-fance, w końcu to zmieniłam i poznałam cudownego Chewbaccę!), bo dzięki temu zrozumiałam wiele nawiązań i przez to lektura była przyjemniejsza, dlatego polecam sięgać po Żółwie po poznaniu Star Warsów.

Warto również dodać, że książka ta porusza dość ciekawy problem z jakim zmaga się Aza. Mianowicie ciągle dręczą ją myśli dotyczące wielu różnych chorób, które mogłaby w tym momencie mieć. A przy okazji ma jeszcze zwyczaj wbijania sobie paznokcia w kciuk, dzięki czemu stale ma rankę na palcu, co doprowadza do myślenia o zakażeniu. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z takim problemem w literaturze, więc przynajmniej ten wątek wyróżnia tę książkę na tle innych, a że Aza jest zarazem narratorką tej powieści odgrywa dość spore znaczenie w tej historii.

Polubiłam Azę, polubiłam Daisy (między innymi przez miłość do Chewbacci <3) i polubiłam Davida, syna zaginionego miliardera. Co prawda ciężko powiedzieć coś więcej na temat tych postaci, ale nie wywołały we mnie negatywnych emocji. Polubiłam też wątek miłosny przedstawiony w tej książce, choć już nawet w tym momencie nie pamiętam jak się skończył, jednak historia ta okazała się całkiem przyjemna. Co prawda nie stanie koło mojej ulubionej na ten moment powieści młodzieżowej jaką jest "Wybacz mi, Leonardzie" i pewnie niedługo będę o niej pamiętać, ale spędziłam z nią kilka miłych chwil. Nie jest to książka, którą polecałabym każdemu, a szczególnie nie polecałabym jej osobą, które nie poznały się z uniwersum Gwiezdnych Wojen albo takich, które totalnie go nie trawią, nie polecałabym jej też osobom, które szukają historii rodem z przygód Sherlocka Holmesa, bo choć główna bohaterka nosi to samo nazwisko co ten znany detektyw, to na tym podobieństwa się kończą. A jeśli chodzi o całą resztę, to myślę, że jeśli człowiek nie nastawi się na zbyt wiele, to również znajdzie całkiem przyjemną lekturę.

Książka bierze udział w wyzwaniu Olimpiada Czytelnicza.

Komentarze

  1. Czytałam tę powieść i zapomniałam. Dopiero Twoja recenzja przypomniała mi o niej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez bardzo długi czas cierpiałam na awersję do tego autora. Właściwie dalej gdzieś tam się ona tli wewnątrz mnie. Była spowodowana szałem na punkcie "Gwiazd naszych wina". Książka ta była wszędzie i choć sama zakupiłam ją świeżo po premierze, to nie przeczytałam do dzisiaj. Dopiero teraz zaczynam mieć na nią ochotę.

    Pozdrawiam,
    Książkowa Przystań

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat "Gwiazd naszych wina" jest chyba jedyną wydaną w Polsce książką Greena, której nie czytałam. :P

      Usuń
  3. Jeszcze ani jednej książki tego autora nie przeczytałam, a chciałabym to nadrobić. Kurcze, myslałam, że ten wątek detektywistyczny jest trochę większy. Myslę, że wtedy bardziej by mi przyadło do gustu. Za to plus za nawiązania do Gwiezdnych Wojen. To by mi się zdecydowanie spodobało! Z jednej strony mogło by mi się nie spodobać, bo nie będzie za wiele z kryminału, z drugiej te nawiązania do Star Warsów muszą być super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to pozostaje Ci chyba sprawdzenie na własnej skórze, daj znać jak wyszło to spotkanie, jeśli się zdecydujesz. ;)

      Usuń
  4. Tej książki nie czytałam Greena, dopiero przede mną. Tego autora czytałam jeszcze ,,W śnieżną noc", ale też przeciętna..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się zastanowię, to w sumie żadna z jego książek nie zalicza się do moich ulubieńców, to taka całkiem przyjemna lektura, ale nic specjalnego, a o dziwo mam ich całkiem sporo i jest on jednym z nielicznych autorów, od którego przeczytałam tyle książek. :O

      Usuń
  5. Dopiero czytając twoją recenzję, dowiedziałam się, o czym jest ta książka, bo jednak to Green, a Green to nie moje klimaty :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz dziękuję!
Staram się odwiedzać wszystkich moich czytelników!

Warto zajrzeć!

''Szkarłatna Dżuma'', czyli książka nie z tego stulecia

Na wstępie chciałabym wyjaśnić dlaczego tytuł jest taki, a nie inny. Mianowicie w moim egzemplarzu jest napisane, że to poprawiona wersja wydania z 1927 roku, aczkolwiek przeszukując sieć znalazłam również, że ona jest jeszcze starsza, a także informacje, że jest to opowiadanie, ale potraktuje to jak książę. Pierwszy raz sięgnęłam po tą książkę, jeśli się nie mylę, w podstawówce, na początku. Ciągnęła mnie do niej okładka, zwłaszcza ta osoba na pierwszym planie, pomyślałam, że to fajna przygodówka. Nawet nie wiecie jak się pomyliłam. Może gdybym zdała sobie sprawę co jest na dalszych planach odłożyłabym ją na potem. Pamiętam tylko, że emocje po przeczytaniu we mnie buzowały, zwłaszcza strach. Postanowiłam przeczytać ją jeszcze raz, aby się ''na świeżo'' z Wami podzielić moją opinią. Tytuł: ''Szkarłatna Dżuma'' Autor: Jack London Liczba stron: 76 Kategoria: fantastyka Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza SAWA Książka jest opowieśc

Narnia - niezwykła kraina, cieniem prawdziwej Narnii

Dziś opowiem Wam co nie co o ''Opowieściach z Narnii'' autorstwa C.S.Levisa. Nie będzie to recenzja, ale luźna opinia. Zacznę może od tego, że pierwszy raz spotkałam się z tymi książkami, a właściwie tylko z pierwszą z nich, w podstawówce, była moją lekturą i z czego pamiętam spodobała mi się (co potwierdza, że lektury nie są złe!). Gdzieś mi się o uszy obiło, że są kolejne części, ale specjalnie mnie do nich nie ciągnęło. Pewnie każdy słyszał o pierwszej części, drugiej części może trzeciej (chociażby za sprawą filmów), ale kto nie drążył tematu nie dowiedział się o pozostałych również wartościowych. Nie mogę zdecydować, która z nich mi się spodobała najbardziej, bo pomimo tego, że wszystkie w tym roku ''odświeżyłam'' to jednak czytałam je z przerwami. Postaram się jednak napisać co nieco o każdej z nich i mam nadzieję, że jeśli ktoś nie czytała to sięgnie po tą serię, a jak czytał to do niej wróci. I nie patrzcie na wiek, bo ja też nie jestem już taki

Lektury też mogą być fajne, czyli o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego

Chyba wszyscy słyszeli o Geralcie z Rivii, czy to dzięki grom komputerowym, książkom czy innym źródłom. Trzeba przyznać, że jak na postać występującą w lekturze szkolnej jest naprawdę popularny i choć wcześniej zamierzałam poznać jego losy, sięgnęłam po nie z „przymusu”. Co prawda moim zadaniem było przeczytanie jednego opowiadania, lecz skusiłam się na wszystkie, jeśli chcecie się dowiedzieć jak zbiór opowiadań wypadł w moich oczach koniecznie czytajcie dalej!  Tytuł: Ostatnie życzenie Autor: Andrzej Sapkowski Liczba stron: 288 Kategoria: fantastyka Wydawnictwo: superNOWA