Przejdź do głównej zawartości

Ostatnio czytane #1 (miszmasz gatunkowy!)

Hejko! Przyznaję się, że jestem najgorszą blogerką w Internecie (przynajmniej w tej części), ale ja już tak mam, że jak się wybiję z rytmu, to naprawdę ciężko mi wrócić. Cała ta naprawdę dziwna sytuacja wcale nie jest dla mnie taka łatwa, mimo, że trochę ze mnie z introwertyka i mogę po prostu czytać całe dnie. No właśnie nie! Od momentu, kiedy siedzę w domu, skończyłam dwie książki. Myślę, że znacznie więcej czytałam kiedy miałam tyle rzeczy na głowie i wychodziłam z domu po 6, a wracałam 12 godzin później. Jednak nie o tym miał być ten post, jak możecie wywnioskować z tytułu, zamierzam wspomnieć o ostatnio przeczytanych książkach, czyli wszystkich książkach, które skończyłam w tym roku (oczywiście bez "Siedmiu mężów", których recenzję znajdziecie tutaj) i tym samym wybrnąć z tych wszystkich zaległości. Odkładanie napisania recenzji na później wcale nie pomaga, bo teraz już nie pamiętam wszystkiego szczegółowo, dlatego dzisiaj raczej bardziej emocjonalnie i ogólnie. Na koniec dodam, że akurat miałam okazję sięgać po naprawdę różne książki, więc myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Zapraszam do czytania!

"Jej wysokość marionetka" Melinda Salisbury

To trzeci tom "Córki zjadaczki grzechów", dlatego polecam zapoznać się z recenzją pierwszego tomu, którą znajdziecie tutaj. Całą trylogię oceniłabym jako dość przeciętną, która mnie nie porwała, jednak jeśli naprawdę macie ochotę na coś w stylu Igrzysk, Mrocznych Umysłów, a nawet Niezgodnej, to nie odradzam (ale i nie polecam!), choć myślę, że te poprzednie wypadają lepiej na tym polu.

"Lalka" Bolesław Prus


Czyli nie takie lektury straszne jak je malują. To była naprawdę dobra historia, jednak jestem w stanie zrozumieć tych wszystkich, którzy na nią narzekają. Ten realizm, po prostu sprawia, że książka staje się nudna i może dla niektórych jest to cenny zabieg, na przykład dla ludzi, którzy są zainteresowani pozytywizmem. Jednak dla przeciętnego czytelnika jest to zniechęcenie do czytania. Dlatego również nie mogę tej książki z czystym sumieniem polecić, choć myślę, że naprawdę warto dać jej szanse, zwłaszcza jeśli jest ona Waszą lekturą. Kto wie, a nuż przyda się Wam jej znajomość na maturze?

"Niezbędnik obserwatorów gwiazd" Matthew Quick


Kto śledzi mnie już jakiś czas ten wie, że bardzo oczarowała mnie inna książka Quicka - Wybacz mi, Leonardzie. Od momentu jej przeczytania sięgam co jakiś czas po inne jego książki, licząc, że znajdę kolejną perełkę. Mam już ich za sobą naprawdę sporo i choć wszystkie były w porządku, to żadna nie zachwyciła. Tak też i było z Niezbędnikiem, który był przyjemną historią, jednak taką, która nie porywa (naprawdę, dopiero pod koniec zaczęło się dziać coś szybszego) i nie zostaje z czytelnikiem na dłużej. Również jej nie odradzam, ale i nie polecam.

"Honor. Opowieść ojca, który zabił własną córkę" Lene Wold


Kolejny przeczytany reportaż! I do tego jeszcze godny polecenia! Ale od początku. Przez jakiś czas ta książka przewijała się na instagramie z szufladką, że PO PROSTU TRZEBA PRZECZYTAĆ! Więc kiedy znalazłam ją na promocji i wiedziałam o zbliżającej się podróży (spokojnie jeszcze przed zarazą), to postanowiłam ją zakupić. I przeczytałam ją w jeden dzień, nie dlatego, że nie miałam nic więcej do roboty, bo miałam, ale dlatego, że bardzo mnie zainteresowała (no i nie jest to książka bardzo dużych rozmiarów, nie oszukujmy się). Opowiada ona o morderstwach honorowych i choć temat jest bardzo trudny, to napisana jest w naprawdę przystępny sposób, że czytelnik spokojnie może się zatrzymać i zastanowić nad tematem, a nie z powodu trudności językowych. Spotkałam się też z opinią, że dane w tej książce nie są do końca prawdziwe. Mnie ciężko to zweryfikować, jednak mimo wszystko uważam, że warto sięgnąć po tę pozycję, nawet jeśli problem nie jest tak wielki, jak opisuje go autorka.

"Może tym razem" Kasie West


Pewnie wiecie, że bardzo lubię książki Kasie West. Są one po prostu lekkie i przyjemne. W sam raz na dłuższą przerwę od czytania. A czasem zdarzają się wśród nich prawdziwe perełki, takie jak Chłopak z innej bajki! Więc skoro ostatnio nie było mi po drodze z czytaniem (to już czasy zamknięcia w domu) postanowiłam sięgnąć po jedną z nich. Niestety nie spełniła ona swojego zadania, bo dalej jakoś tak nie bardzo mam ochotę na czytanie. Choć nie mogę zaprzeczyć, że jest to typowa Kasie West (i niestety nic poza tym). Jest to po prostu dobrze napisany, uroczy romans młodzieżowy.

"The princess and the fangirl"


Czytałam tę książkę w języku angielski i mimo, że skończyłam ją wczoraj, to nie chcę jej recenzować, bo nie czuję się w pełni na siłach z moją znajomością języka. Wolę to traktować raczej jako ćwiczenie, aniżeli rzeczywisty materiał na bloga. Bo czym innym jest czytanie dla samego siebie i rozumienie co się dzieje, a czym innym ocenianie języka czy opisów świata danej historii. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, abym wspomniała o niej w tym zbiorczym poście. Także, jest to druga część cyklu Starfield, o pierwszej wspominałam w tym zbiorczym poście, również skierowana do geeków. I mówię, to zupełnie poważnie, bo jest tu mnóstwo nawiązań do innych dzieł kultury, które po prostu dodają smaku tej powieści i nie wpływają specjalnie na jej zrozumienie (sama z pewnością nie wyłapałam wszystkich). Ogólnie książka mi się podobała, choć muszę się przyznać, że nie potrafiłam się w nią wgryźć, ale może to wina naszych czasów, skoro nawet Kasie West nie pomogła. 

To by było na tyle. Oczywiście mam nadzieję, że znajdziecie coś tutaj, co Was zainteresuje. koniecznie podzielcie się w komentarzach Waszymi ostatnimi lekturami i szczególnie nie zapomnijcie wspomnieć o tych polecanych! Trzymajcie się w tych dziwnych czasach!

 

Komentarze

  1. Próbowałam przeczytać "Księżniczkę i Fangirl", ale poległam. O wiele bardziej podobała mi się "Geekerella". A ostatnio czytałam "Klan Matejków" i parę kryminałów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to mnie zaskoczyłaś, bo miałam wrażenie, że one są dość podobne, choć chyba, rzeczywiście Geekerella miała więcej klimatu w sobie. I w sumie widzę parę rzeczy, w drugiej części, które mogą się nie podobać. :)

      Usuń
  2. Jestem prawie pewna, że czytałam "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" i ... nic z niego nie pamiętam ;<
    A "Lalkę" mam wrażenie docenia się z czasem, pod warunkiem, że postanowi się do niej wrócić, jeśli kogoś nie przekonała za pierwszym razem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że też już nic nie pamiętam z "Niezbędnika...", ale jednak ruszyły trybiki i mi się troszkę przypomniało. Czego nie bardzo mogę powiedzieć o "Poradniku pozytywnego myślenia" czy o "Prawie jak gwiazda rocka", jak widać jego książki już takie są, prawdę mówiąc o "Leonardzie" pamiętam głównie to, że zrobił na mnie ogromne wrażenie. :P

      Usuń
  3. W sumie musiałabym powtórzyć "Lalkę", tylko chyba nie mam jej na stanie. :C A przynajmniej nie w całości. Z resztą, od deski do deski nigdy jej nie czytałam, a jestem ciekawa, jak teraz bym ją odebrała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to jedna z tych powieści, które przeczytane z własnej woli wypadają o niebo lepiej. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz dziękuję!
Staram się odwiedzać wszystkich moich czytelników!

Warto zajrzeć!

O dziewczynie, która miała Pecha

- "Szamanka od umarlaków" Martyna Raduchowska Jakie są minusy czytania nowości? Ano takie, że jeśli jest to jakiś tom serii, to potem trzeba czekać na kolejny. Na szczęście wydanie "Szamanki od umarlaków", które dziś opisuję, jest drugim wydaniem, także tom drugi jest już od dawna dostępny! 

Jak wyglądało życie konia w XIX wieku?

- "Black Beauty" Anna Sewell Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o książce, którą czytałam w języku niepolskim - angielskim. Książka ta nie jest długa, a w dodatku przystosowana do czytania w języku angielskim dla początkujących. Dlaczego czytam w innym języku? Myślę, że oglądając filmy czy czytając książki w obcym języku, bardziej się do niego przystosowujemy, możemy się sprawdzić czy rozumiemy i też w pewien sposób lepiej go przyswajamy, a także zwiększamy nasz zasób słów.  Widzicie same plusy! :D

Walka, walka i jeszcze raz walka, czyli „Rozkaz zagłady” Jamesa Dashnera

Dziś opowiem co nieco o książce, która jest prequelem, połowicznym, a zarazem czwartym tomem (według okładki) serii „Więzień Labiryntu”. Choć główną część serii czytało wielu (czy tylko ja myślałam, że to trylogia?), myślę, że nie wszyscy sięgnęli po inne książki dotyczące tego uniwersum. I może to i dobrze?