Przejdź do głównej zawartości

Różowy kot, czyli o mojej mulinowej przygodzie

Naprawdę dobry zespół muzyczny! :)
Dzisiaj już pierwszy dzień roku szkolnego, a tymczasem ja chciałam się z Wami podzielić moją pasją! Od dawna szukałam czegoś czumu mogłabym się poświęcić i prawie mogę powiedzieć, że znalazłam to jakiś rok temu. Został podrzucony mi pomysł o ''Bransoletkach przyjaźni'', czyli zrobionych z muliny.
Spodobał mi się, bo mulina jest taka delikatna i przyjazna, w sam raz na bransoletkę (niestety nie znam żadnego synonimu tego wyrazu). A co najważniejsze to wcale nie jest takie trudne, wystarczy tylko robić supełki w lewo lub prawo. Może trochę monotonne, dlatego dla mnie, jako osoby porywczej, jest to ''prawie'' pasja, bo po mimo tego, że lubię tworzyć z muliny, to nie mogłabym tego robić cały czas bez przerwy, ale od czasu do czasu mam taką ochotę, aby stworzyć coś własnego. Jako iż sama zazwyczaj nie noszę bransoletek, robię również breloczki (np. ten z różowym kotem).

Mój pierwszy breloczek,
więc proszę o wyrozumiałość! :)
Jeśli chciałbyś/chciałabyś nauczyć się robić swoje własne mulinowe cuda to polecam stronę, na której według mnie jest wszystko naprawdę bardzo dobrze wytłumaczone, a jeśli dalej nie wiesz jak robić, a chciałbyś/chciałabyś się nauczyć to skontaktuj się ze mną!
Z kolei na tej stronie, możecie zobaczyć naprawdę cudowne rzeczy.
Ponadto w internecie czekają na Was przeróżne wzory, nie tylko na bransoletki, ale także na różne breloczki. No i zawsze można wymyślić coś własnego! Zobaczcie jakie to kreatywne. Mam nadzieję, że przynajmniej parę osób zainteresowałam tym tematem i już buszują w domu lub lecą do pasmanterii w poszukiwaniu muliny, a jeśli już od dawna zajmujesz się ''supełkowaniem'' możesz podzielić się swoimi dziełami, a ja z chęcią je obejrzę. :)

Komentarze

  1. Kiedyś strasznie chciałam zająć się muliną, chociażby dlatego że moja przyjaciółka dużo ssego czasu się tym zajmowała, ale kurczę... no przyznam się, nie miałam cierpliwości. Muszę do tego niebawem wrócić, bo ta bransoleta z DM podbija moje serduszko ❤😄
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco polecam, daj znać czy wreszcie udało Ci się zmotywować. ;) Więcej moich mulinowych ''dzieł'' możesz zobaczyć na Facebook'u (lub na blogu po prawej) :P.

      Usuń
  2. Ta bransoletka jest naprawdę ładna, ile czasu zajęło ci jej wykonanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno powiedzieć, bo robiłam ją jakiś czas temu i pewnie z wielkimi przerwami, ale trochę czasu zajęła. :p

      Usuń

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz dziękuję!
Staram się odwiedzać wszystkich moich czytelników!

Warto zajrzeć!

"Księga cmentarna" Neil Gaiman

Pamiętam jak w zeszłe wakacje po raz pierwszy zetknęłam się z "Księgą cmentarną", już wtedy bardzo podobały mi się okładki książek Gaimana i już wtedy planowałam przeczytać je wszystkie, więc i Księga trafiła na moją listę. Pamiętam też, że pomysł mnie całkiem zainteresował, wiecie chłopiec żyjący na cmentarzu i porozumiewający się z duchami brzmi naprawdę fajnie (przynajmniej dla mnie). Ostatnio szukając czegoś na podróż postanowiłam zaopatrzyć się właśnie w historię o małym Niku, czy dorównała ona tej wspaniałej okładce?

20 książek na 2020 rok

Pora na trzecią edycję mojego własnego wyzwania (a także na pierwszy post w nowym roku!), w którym tworzę listę książek, z którymi chciałabym się bliżej spotkać w danym roku. Jeszcze nigdy nie udało mi się skreślić wszystkich pozycji z danej listy, ale z dwuletniego doświadczenia mogę powiedzieć, że nie do końca o to w tym chodzi. Wielką frajdę sprawia mi samo przejrzenie listy "Chcę przeczytać" i wybranie z niej pozycji, po które naprawdę chciałabym sięgnąć, ale ciągle coś innego przykuwa mój wzrok w bibliotece. Innymi słowy, wiele z tych książek chcę przeczytać od dawna, ale nie mogę się zebrać, a takie wyzwanie jest bardzo pomocne w momentach, kiedy mam zupełnie pustą głowę i nie wiem po co chciałabym sięgnąć. Nie przedłużając zapraszam do czytania.

"Gwiezdny pył" Neil Gaiman

"Gwiezdny pył" to już czwarta książka Neila Gaimana, którą miałam przyjemność przeczytać i pierwsza, która gości na mojej niewirtualnej półce (co prawda "Nigdziebądź" też u mnie znajdziecie, jednak nie w tej wspaniałej szacie graficznej), z czego jestem bardzo zadowolona, bo jak już wiele razy wspominałam - te nowe okładki książek Neila Gaimana są cudowne! Ale czy zawartość dorównuje oprawie?