Przejdź do głównej zawartości

Mitologiczny świat w zasięgu ręki

Nie ma to jak pyszna herbatka!
 Od zawsze lubiłam mitologię, coś co należy do fantastyki, jednak wszyscy to znają (w końcu mity omawia się na różnych etapach szkoły). Można powiedzieć, że ''Percy Jackson i bogowie olimpijscy'' Ricka Riordana to książka stworzona, dla osób lubujących się w tym temacie. Ale nie o tej serii będę dziś mówić (choć ją też mam już za sobą). Wezmę dzisiaj na tapetę ''Olimpijskich herosów'', kontynuację wcześniej wymienionej (tego samego autora).

 Jeśli dobrze pamiętam zaczęłam ją w wakacje, a skończyłam dopiero przedwczoraj i muszę przyznać, że momentami naprawdę mnie nudziła i nie mogłam przebrnąć przez te ''cegiełki''. A muszę powiedzieć, że nie przypominam sobie, żeby pierwsza seria też mi się dłużyła. Nie wiem czy to z powodu wieku (pierwszą serię czytałam jakiś czas temu), czy stereotypu, kontynuacje są gorsze (w moim przypadku często się zgadza). Po tak długim czasie już nie do końca pamiętałam co się działo na początku. Skutkiem czego wiele powiązań  do poprzedniej serii i poprzedniej części tej serii nie rozumiałam i często musiałam się posiłkować różnymi forami na temat herosów. Możecie powiedzieć, że nie czytałam uważnie. Choć przyznam, że coś mi się tam w głowie ruszało, ale nie umiałam dokładnie sobie przypomnieć. 

"Doceniam waszą uprzejmość - powiedział - ale mama mnie uczyła, bym nie przyjmował klątw od obcych"
                                                                                                                                         ''Dom Hadesa'' Rick Riordan

Ogólnie rzecz biorąc, mitologia wydaje się idealnym tematem do napisania książki. Można wtedy w takiej książce umieścić wszystko. W jakiejkolwiek nasi bohaterowie nie byliby w opresji, zawsze im się uda, bo zawsze można coś dodać (np. jakiś tam płaszcz staje się magiczny). Po pewnym czasie nabierałam wrażenie, że i tak wszyscy przeżyją (zwłaszcza po niektórych spojlerach). Co być może zmniejszyło moje emocje w stosunku do książki. Co prawda kiedy akcja ruszała, ''biegłam'' za nią, ale kiedy rozdział kończył się zaskoczeniem na niekorzyść naszych bohaterów, nie martwiłam się zbytnio o nich, a czasami miałam już dość tych nadzwyczajnych przygód.

A tu macie fanart autorstwa Virii
Ja tu ciągle o minusach, ale to jest jednak dobra pozycja, naprawdę, dlatego przedstawię Wam jeszcze parę plusów. Pierwszy to bohaterowie. Było ich dużo trzeba przyznać, ale po pewnym czasie przestali mi się mieszać. Poznajemy morskiego Percy'ego, inteligentną Annabeth, Piper o ''mocnym'' głosie, elektrycznego Jasona, magiczną Hazel,  wielkiego Franka no i mechanika, żartownisia Leona - wielka siódemka w całej okazałości. W serii występują też inne osoby zasługujące na uwagę m.in mroczny Nico, waleczna Reyna czy przebojowy Trener Hedge ''ZAŁÓŻ COŚ NA SIEBIE''. No i oczywiście Festus! Muszę przyznać, że polubiłam tych bohaterów (aczkolwiek raczej do żadnego się nie przywiązałam), a zdałam sobie z tego sprawę po przeczytaniu ostatniej strony. Każdy miał swój nietypowy charakter i był inny. (SPOJLER po zakończeniu czułam jednak niewielki niedosyt, fajnie, że Leo przeżył i odnalazł Kalispo, ale brakło mi takiego wspólnego spotkania, bo w końcu wszyscy uznali go za zmarłego. Mój niedosyt dotyczy także Reyny i słów Afrodyty, że żaden heros nie uleczy jej serca i moja pierwsza myśl to to, że będzie z Orionem, no, ale go zabiła :P. więc to chyba nie ten, więc który? Wiecie może czy w którymś dodatku można się tego dowiedzieć? A no i walka z Gają, muszę się zgodzić, że była ekstremalnie krótka!).

"Nawet z innymi mieszkańcami domku Hefajstosa w Obozie Herosów nie pracowało mu się tak dobrze jak z tą nieśmiertelną ogrodniczką"
                                                                                     ''Krew Olimpu'' Rick Riordan

Niestety nie umiem robić fajnych zdjęć ;)
Warto też zwrócić uwagę, że autor musiał mieć już na początku wszystko rozplanowane, zwłaszcza słowa przysięgi, która od początku za nami kroczyła i w końcu się spełniła.
Dodam jeszcze, że powiązania, w gruncie rzeczy jednak wyszły na dobrze, chociażby Bob :D (Tak swoją drogą jestem ciekawa co z nim się stało).
Na zakończenie dodam, że pewnie sięgnę jeszcze po jakieś książki Ricka Riordana (zwłaszcza po ''Pamiętniki półbogów'', które już upatrzyłam w bibliotece, ale niestety innych dodatków nie ma), a teraz pytanie do Was: Co sądzicie o innych seriach tego autora? Warto po nie sięgać?
A dla wszystkich, którzy zastanawiają się czy czytać uniwersum Jacksona to odpowiem, że jeśli interesujesz się mitologią i tego typu sprawami, i z chęcią czytasz książki fantastyczne to polecam. Jest to książka głównie młodzieżowa, ale z pewnością jakiemuś dorosłemu spodobała się na świecie. A więc ''wyciągacie rękę'' do świata pełnego mitycznych tajemnic?

Komentarze

  1. Mam trochę inne odczucia co do wielkiej przepowiedni - wydaje mi się, że była robiona troszkę "na odwal" - no bo w poprzedniej serii były przepowiednie i było super, to tu też walbiemy. Tylko, że przy tamtych, kiedy wszystko już się rozwiązało miałam wrażenie pid tytułem "wow, czyli o to chodziło!", a tu było raczej "eee... okej... nie ogarniam....". Zresztą, może to po prostu kwestia nietrafionego tłumaczenia?
    Co do Reyny, mam pewną teorię. Sporo osób zauważyło, że wszystkie serie wujka Ricka zmierzają do wielkiego zderzenia trzech (przynajmniej!) mitologii. Mamy przecież crossovery "Kronik rodu Kane" i "Percy'ego", a w nordyckiej i egipskiej serii pojawiają się postaci z greckiego uniwersum. Tu dochodzimy do mojej teorii - wydaje mi się, że wybrankiem Reyny będzie egipski mag, ewentualnie syn nordyckiego boga (albo zostanie forever alone XD).
    Inne serie tego autora bardzo polecam, bo po pierwsze - fajne jest właśnie rakie tropienie nawiązań, a po drugie - to naprawdę porządny kawał roboty. Ośmielę się stwierdzić, że "Kroniki" są lepsze od OH.

    OdpowiedzUsuń
  2. Być może poprzednie były lepsze (ekhem pewnie ich nie pamiętam :P), ale ogólnie w książkach lubię coś w stylu zagadek (to uczycie kiedy czytasz ''Przeklęte Dziecko'' i umiesz rozwiązać jedną zagadkę! :D)
    Pewnie się skuszę po Kroniki, tym bardziej, że już trochę siedzą na Polskim rynku i da się znaleźć w bibliotece :D (co raz więcej książek do nadrobienia, a czasu tyle samo... ;))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz dziękuję!
Staram się odwiedzać wszystkich moich czytelników!

Warto zajrzeć!

"Miłość w czasach zarazy" Gabriel García Márquez

Pod koniec roku szkolnego musiałam zrobić projekt na język hiszpański. Tematy były przeróżne, ale jako fanka książek nie mogłam przejść obojętnie obok tematu na esej związanego z literaturą hiszpańskojęzyczną. I właśnie w ten sposób zdałam sobie sprawę, że nie przeczytałam żadnej lektury, która wpisywałaby się w ten temat. ŻADNEJ! W książkach siedzę już od jakiegoś czasu, ale okazuje się, że niestety są to głównie angielskojęzyczne pozycje. Jednak poszerzanie książkowych horyzontów to już temat na inny post. W każdym razie miałam niewiele czasu, a trzeba było wybrać jakieś ciekawe i przede wszystkim najlepiej jakieś dość znane pozycje. I tak właśnie "Miłość w czasach zarazy" trafiła w moje ręce. :)

Czwarte urodziny Literkowego Melonika!

Ten rok minął naprawdę szybko. Prawdę mówiąc piszę tego posta zaledwie dzień przed tą pamiętną datą, bo czas tak szybko zleciał, że nawet nie miałam okazji wyczekiwać tego dnia. Pewnie znów mogłabym napisać, że nie wierzę, że wytrwałam tutaj już cztery lata ze względną regularnością. Kiedy zakładałam Melonika byłam tylko smarkulą, która szukała swojego miejsca w tym świecie (nawiasem mówiąc wciąż szukam). Czytałam dużo, więc chciałam się z tym o kimś dzielić. Chciałam też pisać o tym co mi w głowie siedzi, zainspirowana blogami-pamiętnikami. Jeśli mnie śledzicie, to pewnie wiecie, że na to drugie nie decyduję się za często. Chyba wciąż mam problem z wyrażaniem swojej opinii publicznie. Z książkami jednak jest inaczej. W końcu nikt nie ma nic do powiedzenia w temacie mojego odbioru książki. Nie będę ukrywać, że moje recenzje były i będą subiektywne, bo żadnym krytykiem nie jestem.  Przez cztery lata dużo się nauczyłam w kwestii publikowania w Internecie. Nie tylko od tej technicznej...

Co ostatnio czytałam? (część 1)

Macie tak czasem, że odkładacie pewne rzeczy na później? A potem na jeszcze później. Aż wreszcie zbierze się naprawdę spora kupka zaległości i nie wiadomo w co ręce włożyć? Ja tak mam z recenzjami niektórych książek, a im dłużej z tym zwlekam tym coraz gorzej pamiętam, co chciałam napisać. Źle to też wpływa na moją chęć czytania, bo jak chcę zacząć kolejną książkę jakiś głosik z tyłu woła, że nie powinnam tego robić, bo wszystkie wątki mi się pomieszają. Jednak nie potrafię sobie odpuścić pewnych pozycji, bo chciałabym, aby znalazły się tutaj, na blogu. Dlatego dzisiaj chciałabym pokrótce napisać o paru książkach, które przeczytałam już jakiś czas temu, a do których prawdziwych recenzji napisania nie mogłam się zmobilizować.