Przejdź do głównej zawartości

Krąg kandydatek się zawęża, czyli o „Elicie”

Jakiś czas temu na blogu pojawiła się recenzja pierwszej części „Selekcji”, w której wspominałam o tym, że będę kontynuować serię, po mimo tego, że niespecjalnie mnie wciągnęła.  I w sumie nie żałuję. Druga część (w moich oczach) wypadła lepiej, dlaczego? O tym poniżej.
Uwaga, mogą się pojawić spojlery do części pierwszej!


Tytuł: Elita
Cykl: Selekcja
Tom: 2
Autor: Kiera Cass
Liczba stron: 328
Kategoria: młodzieżowe
Wydawnictwo: Jaguar

Zostało 6 dziewczyn. 6 kandydatek. Każdej zależy na przystojnym księciu bądź koronie, która wygra?

America główna bohaterka, a zarazem narratorka, dalej boryka się z wyborem tego jedynego. Jeden jest bliskim przyjacielem, drugi bogatym księciem. I właśnie tak mniej więcej wygląda główny wątek. Ale, ale! W tej części pojawiło się więcej wątków pobocznych. To właśnie w „Elicie” rywalizacja nabrała nowego wymiaru. Pojawiły się zadania do wykonania i rozszerzono wątek z rebaliantami (który wciąż mnie ciekawi). Liczba dziewczyn drastycznie się zmniejszyła, skutkiem czego można poznać je lepiej, bo autorka mogła poświęcić im miejsce w książce więcej czasu, co jak dla mnie jest plusem. W pierwszej części niespecjalnie odróżniałam dziewczyny, w drugiej jest to o niebo łatwiejsze.

Bohaterowie niespecjalnie się zmienili, tzn. nie przybyło ich za wielu, ale wielu odeszło. Dalej możemy śledzić losy Amy i jej rodziny, losy rodziny królewskiej czy pozostałej piątki dziewcząt. I choć każdy jest w miarę rozbudowany to razi mnie trochę to, że paru bohaterów jest złych w stosunku do głównej bohaterki. Każdy wróg jest wrogiem z jakiegoś powodu, a tu niespecjalnie to widać. Po prostu nikt nie jest do bólu zły, jedni są bardziej źli inni mniej, no wiecie w normalnym życiu ludzie znajdują się gdzieś po środku zła i dobra.

Historia rozwija się powoli, czasem szybciej, czasem wolniej i choć znalazło się parę ciekawych wątków to irytujące bywały momenty kiedy, bohaterowie robili naprawdę głupie rzeczy. Choć przez większość książki spodziewałam się kto wygra, zastanawiałam się jak autorka rozwiąże wątek tuż przed końcem i chyba to rozwiązanie nie za bardzo wpadło w mój gust, było takie naciągane, że tak to ujmę (jeśli przeczytacie zrozumiecie o co mi chodzi).

Sama książka nie jest zła, ale nie jest też powalająca. Czyta się ją lekko i przyjemnie, nie trzeba się przy niej specjalnie skupiać. Znajdziecie tu schematy takie jak w większości młodzieżówek, ale  jeśli czytaliście pierwszą część i spodobała Wam się, to myślę, że i ta się Wam spodoba, bo jak wcześniej wspomniałam, dla mnie „Elita” wydaje się lepsza.

Komentarze

  1. Dla mnie pierwsza część była lepsza. Elita była już bardzo sztampowa. Ogólnie tę serię uważam za lekką i głównie dla młodszego czytelnika ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co osoba to inny gust, ale zgodzę się, że seria jest lekka i niewymagająca. ;)

      Usuń
  2. Właśnie Elitę uznałabym za słabszą! Głównie dlatego, że autorka skupiła się mocniej na polityce, a to nie wyszło jej na dobre. Niemniej, jako czytadło daje radę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na politykę niespecjalnie zwracałam uwagę, głównie druga część przypadła mi do gustu ze względu na to, że było mniej bohaterów w rywalizacji i można się było na każdym skupić i były zadania, no i rebeliantów rozwinęła. ;)

      Usuń
  3. Dla mnie zbyt księżniczkowate :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz dziękuję!
Staram się odwiedzać wszystkich moich czytelników!

Warto zajrzeć!

20 książek na 2020 rok

Pora na trzecią edycję mojego własnego wyzwania (a także na pierwszy post w nowym roku!), w którym tworzę listę książek, z którymi chciałabym się bliżej spotkać w danym roku. Jeszcze nigdy nie udało mi się skreślić wszystkich pozycji z danej listy, ale z dwuletniego doświadczenia mogę powiedzieć, że nie do końca o to w tym chodzi. Wielką frajdę sprawia mi samo przejrzenie listy "Chcę przeczytać" i wybranie z niej pozycji, po które naprawdę chciałabym sięgnąć, ale ciągle coś innego przykuwa mój wzrok w bibliotece. Innymi słowy, wiele z tych książek chcę przeczytać od dawna, ale nie mogę się zebrać, a takie wyzwanie jest bardzo pomocne w momentach, kiedy mam zupełnie pustą głowę i nie wiem po co chciałabym sięgnąć. Nie przedłużając zapraszam do czytania.

"Dwór mgieł i furii" Sarah J. Maas

Przyszedł w końcu czas na drugą część (abym wreszcie mogła się wybrać po trzecią :P), mam ferie, trochę więcej czasu niż zazwyczaj, to wreszcie mogę zabrać się za zaległe wpisy. Lepsza, gorsza? 8,8 chyba nie bierze się z niczego, a uwierzcie taka ocena znajduje się na Lubimyczytać (nie żebym przykładała specjalną uwagę do tych ocen, ale teraz, otwierając konto z tą kartą, aby mieć pewność, że nie pomylę żadnych danych, przykuło to moją uwagę, swoją drogą jeśli o te dane chodzi, to z nimi też było zabawnie, ale to nie historia na ten dzień, dla zainteresowanych - odsyłam do hashtagów pod zdjęciami z tą książką na moim Instagramie), a może jednak? 

"Podaruj mi miłość. 12 świątecznych opowiadań"

Okres świąteczny zbliża się już ku końcowi. U mnie spadł dziś śnieg, więc zima jeszcze trzyma i w sumie nie mam nic przeciwko temu, bo wreszcie mogę przez dwa tygodnie wypoczywać i nadrabiać różnego rodzaju zaległości, zwłaszcza te związane z blogiem czy też spaniem. Dawno nie dzieliłam się z Wami opiniami o jakiejś książce i wreszcie postanowiłam przełamać ten kryzys. Stosik książek, o których chciałabym Wam powiedzieć wciąż rośnie, a dziś zacznę od pozycji, która choć trochę zawiera ten świąteczny klimat (i która pasowałaby do każdej kategorii w maratonie świątecznym). :P